Bukowina Tatrzańska! ;)
Moją przygodę z narciarstwem rozpoczęłam, niestety, dość niedawno. Początkowo narty w ogóle mnie nie kręciły. Aż do 2009 roku. Wyjechaliśmy wtedy grupką znajomych w góry i tak naprawdę tylko jedna osoba z nas umiała jeździć – Ewa. Moja narciarka kochana. Taaaaak – wtedy to były narty, teraz przeskoczyła już na deskę i nie straszne jej nawet Alpy! ;)
O ile dobrze pamiętam wyjazd był 3- lub 4-dniowy. Kierunek Bukowina Tatrzańska. Wynajęliśmy mały domek góralski za niewielkie pieniążki i rozpoczęliśmy weekend. Ależ było wtedy biało!
Wtedy jeszcze nie podejrzewałam nawet, jak pozazdroszczę im, że jeżdżą, że próbują, że wywracają się, ale mają z tego tyle frajdy. Bukowinę wybrała chyba właśnie Ewa, bo wiedziała, że stoki są tam łagodne.
Miasteczko to, położone u stóp Tatr, dysponuje 10 kolejami krzesełkowymi i 30 wyciągami narciarskimi. To miejsce styku 3 kultur: podhalańskiej, spiskiej i romskiej, żywego folkloru i tradycyjnego rzemiosła.
Najfajniejsze momenty, to chyba te kiedy pierwszy raz niektórzy zakładali narty czy deski na nogi. Było trochę śmiechu, stresu, ale i zabawy. Instrukcje szczegółowo przekazane, można zjeżdżać!
W między czasie oczywiście coś na rozgrzanie, a wieczorem śnieżne szaleństwo – dosłownie! ;)
W domku, żeby się nie nudzić, zabijaliśmy czas w miarę konstruktywnie i graliśmy w karty. Teraz karty jeżdżą z nami wszędzie – szare komórki też muszą pracować ;)
Sama Bukowina jest naprawdę małą miejscowością. Można tu spróbować w pobliskich restauracjach
wybornej kuchni regionalnej, np. oscypka z żurawiną
moskola,
kwaśnicy
czy pstrąga potokowego.
Poza tym, jeśli mowa o Bukowinie, to nie można pominąć faktu, iż zalegająca po Podhalem woda termalna stała się skarbem tych okolic i wykorzystywana jest w termie „Bukowina Tatrzańska” – jednym z największych i najnowocześniejszych tego typu obiektów w Europie. My do termy też zawitaliśmy, ale na baseny nigdy aparatu ze sobą nie biorę, więc zdjęcia tylko z zewnątrz.
Jak widać, do Bukowiny też warto zajrzeć, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Począwszy od białego ski-szaleństwa, a skończywszy na terapeutycznym relaksie w ciepłych wodach termalnych. A dla mnie ten wyjazd zaowocował nieodpartą potrzebą spróbowania swych sił na nartach – i słowa dotrzymałam ;)
O ile dobrze pamiętam wyjazd był 3- lub 4-dniowy. Kierunek Bukowina Tatrzańska. Wynajęliśmy mały domek góralski za niewielkie pieniążki i rozpoczęliśmy weekend. Ależ było wtedy biało!
Wtedy jeszcze nie podejrzewałam nawet, jak pozazdroszczę im, że jeżdżą, że próbują, że wywracają się, ale mają z tego tyle frajdy. Bukowinę wybrała chyba właśnie Ewa, bo wiedziała, że stoki są tam łagodne.
Miasteczko to, położone u stóp Tatr, dysponuje 10 kolejami krzesełkowymi i 30 wyciągami narciarskimi. To miejsce styku 3 kultur: podhalańskiej, spiskiej i romskiej, żywego folkloru i tradycyjnego rzemiosła.
Najfajniejsze momenty, to chyba te kiedy pierwszy raz niektórzy zakładali narty czy deski na nogi. Było trochę śmiechu, stresu, ale i zabawy. Instrukcje szczegółowo przekazane, można zjeżdżać!
W między czasie oczywiście coś na rozgrzanie, a wieczorem śnieżne szaleństwo – dosłownie! ;)
W domku, żeby się nie nudzić, zabijaliśmy czas w miarę konstruktywnie i graliśmy w karty. Teraz karty jeżdżą z nami wszędzie – szare komórki też muszą pracować ;)
Sama Bukowina jest naprawdę małą miejscowością. Można tu spróbować w pobliskich restauracjach
wybornej kuchni regionalnej, np. oscypka z żurawiną
moskola,
kwaśnicy
czy pstrąga potokowego.
Poza tym, jeśli mowa o Bukowinie, to nie można pominąć faktu, iż zalegająca po Podhalem woda termalna stała się skarbem tych okolic i wykorzystywana jest w termie „Bukowina Tatrzańska” – jednym z największych i najnowocześniejszych tego typu obiektów w Europie. My do termy też zawitaliśmy, ale na baseny nigdy aparatu ze sobą nie biorę, więc zdjęcia tylko z zewnątrz.
Jak widać, do Bukowiny też warto zajrzeć, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Począwszy od białego ski-szaleństwa, a skończywszy na terapeutycznym relaksie w ciepłych wodach termalnych. A dla mnie ten wyjazd zaowocował nieodpartą potrzebą spróbowania swych sił na nartach – i słowa dotrzymałam ;)
Komentarze
Prześlij komentarz