„Sól koło brzegu”, czyli Kołobrzeg i Dźwirzyno

     Do Kołobrzegu zawitałam w 2008 roku. Jest to największe uzdrowisko na polskim Pomorzu, położone u ujścia rzeki Parsęty. Od stuleci miasto było ważnym punktem na drogach handlowych Europy. I niewiele osób wie, że nazwa Kołobrzeg pochodzi od określenia „sól koło brzegu”, które skrócone utworzyło nazwę miasta. To właśnie tutaj wydobywano najwięcej soli, będącej niegdyś „białym złotem”. W XIXw. Kołobrzeg , dzięki źródłom solankowym, stał się popularnym kurortem. Pozostaje nim do dnia dzisiejszego, będąc jednocześnie prężnym ośrodkiem kulturalnym i ważnym portem.


     Najważniejszym zabytkiem miasta jest Katedra pw. Wniebowzięcia NMP. Jest ona przykładem niemieckiego gotyku ceglanego, wyróżniającego się strzelistością budowli i masywną monumentalnością wnętrza. Ja oglądałam katedrę tylko z zewnątrz:
Kołobrzeg posiada także rynek. Główną budowlą jest tutaj Ratusz. Ten neogotycki budynek, nawiązujący do obronnej roli, jaką przez wieki pełniło miasto, przypomina trochę średniowieczny zamek. Przed ratuszem znajduje się obrotowa kula ziemska, oblana wodą (tu zdjęcie sprzed kilku dobrych lat, kiedy byłam jeszcze blond ;))).
Niedaleko ratusza mieści się ulica Dubois. Tu można zachwycić się ślicznie odremontowanymi kamieniczkami, które świadczą o zamożności dawnych mieszkańców miasta. Obecnie kryją one w sobie kawiarnie restauracje i sklepy, gdzie można pooglądać ładne widoki (np. na fontanny, ogródki z kwiatami) 
czy podelektować się czymś pysznym, nie tylko rybą ;)
Latarnia morska istniała w Kołobrzegu już w XVIIw. Obecny budynek jest wykonany z ciemnoczerwonej cegły rozbiórkowej, a do zaprawy użyto piasku z plaży. Powoduje to ciekawe zjawisko – na tynku wieży występują wykwity solne.
Obok latarni kotwica:
Betonowe molo rozdziela ciągnącą się wzdłuż piaszczystej plaży kołobrzeską promenadę. Ma 220m długości i 9m szerokości. Jest najdłuższą żelbetonową konstrukcją tego typu w Polsce.
Jak widać, pogody pięknej nie mieliśmy, ale na szczęście nie padało. Można było więc robić zdjęcia plaży,
morzu i mewom,
a także łabędziom przy molu ;)
Reasumując, w Kołobrzegu plaża jest piaszczysta i dość szeroka. Często odbywają się tu konkursy i turnieje. Minusem jest tylko zimny prąd morski i otwarte morze, a w konsekwencji zimna woda, której temperatura w ciągu jednej doby potrafi ponoć spaść z 18 do 7 st. C. Jednakże samo miasto warte jest zobaczenia, chociażby ze względu na architekturę i bogatą historię. 

      Kilka lat wcześniej byłam również w okolicach Kołobrzegu, w Dźwirzynie. Stamtąd też udałam się na wycieczkę do Kołobrzegu (stąd też zdjęcie pod ratuszem, jeszcze w blond włosach ;). Samo Dźwirzyno jest małą miejscowością słynącą z piaszczystej plaży, leżącą nad kanałem Resko, łączącym jezioro o tej samej nazwie z wybrzeżem Bałtyku. Nazwa miasteczka pochodzi od słowiańskiego słowa „dźwirze”, oznaczającego drzwi, wrota. W 1978r. osada uzyskała status miejscowości uzdrowiskowej i leczy się tu schorzenia układu oddechowego i krążenia.

Plaże w Dźwirzynie uważane są za najładniejsze w regionie, jedna z nich pretenduje nawet do tytułu „Błękitnej Flagi”, co m.in. oznacza, że jest strzeżona. Jest to tak naprawdę świetne miejsce dla rodzin z małymi dziećmi, nie ma tu więc tłumów ani rozbawionej młodzieży ;) No cóż... Ja tam trafiłam na obóz jako nastolatka i można powiedzieć, że było całkiem przyzwoicie ;)

Miejscowość oferuje turystom zróżnicowane formy spędzania aktywnego wypoczynku. My mieliśmy możliwość płynięcia statkiem po morzu,
oraz jazdy konnej (chyba pierwszy raz jeździłam wtedy na koniu :P ).
     W Dźwirzynie, jeśli chodzi o gastronomię, jest zdecydowanie taniej niż w Kołobrzegu. Jadłodajnie proponują naprawdę smaczne potrawy. Myślę tu nie tylko o rybie smażonej, świeżo złowionej z chlebem i chrzanem czy z frytkami (bo taką chyba każdy zna), ale też o innych urozmaiceniach. Np. spotkałam się z potrawa taką jak pulki ze śledziem, czyli sałatką śledziową (ze śledzi solonych z ogórkiem, śmietaną, cebulką i jabłkiem) otoczoną ziemniakami ugotowanymi w mundurkach. Mniam!
Smacznego! :)

Komentarze

  1. U mnie na blogu niedługo powinna pojawić się relacja z Kołobrzegu i może jakaś migawka z Dźwirzyna, bo akurat w zeszły weekend byłam w tamtych stronach. Ale miasto chyba niewiele się zmieniło.
    A ja nie przepadam za pulkami ze śledziem. Jest to u nas częsty gość na wielkopostnym stole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ja śledzika lubię :)))
      Fajnie, że tam dotarłaś, Kołobrzeg to jeszcze wspomnienia bliższe, ale Dźwirzyno dla mnie to już licealne ;)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty