Co jedliśmy (jadłam;) nad morzem?
Drodzy Czytelnicy!
Dzisiejszy post będzie dość smakowity :)) A to dlatego, że postanowiłam pokazać Wam, co też jedliśmy w tym roku nad morzem, w Karwii i nie tylko. Przyznaję - trochę tęskniłam za nadmorskimi goframi, rybkami czy lodami.
I teraz tak: generalnie wszystko było smaczne. Ceny, jak dla mnie, trochę za duże.
Porcje - od razu uprzedzam - były ogromne. Dlaczego?
Po 1. nie wyobrażam sobie rybki bez frytek, no niestety.... ;)))
A po 2. byłam na takim etapie ciąży, że niestraszna mi była żadna porcja - wchłaniałam po prostu
WSZYSTKO ;)
Jak to mówią: jadłam za dwoje ;D
Dość gadania!
Zapraszam do MENU:
1. Wyśmienity dorsz..
Dzisiejszy post będzie dość smakowity :)) A to dlatego, że postanowiłam pokazać Wam, co też jedliśmy w tym roku nad morzem, w Karwii i nie tylko. Przyznaję - trochę tęskniłam za nadmorskimi goframi, rybkami czy lodami.
I teraz tak: generalnie wszystko było smaczne. Ceny, jak dla mnie, trochę za duże.
Porcje - od razu uprzedzam - były ogromne. Dlaczego?
Po 1. nie wyobrażam sobie rybki bez frytek, no niestety.... ;)))
A po 2. byłam na takim etapie ciąży, że niestraszna mi była żadna porcja - wchłaniałam po prostu
WSZYSTKO ;)
Jak to mówią: jadłam za dwoje ;D
Dość gadania!
Zapraszam do MENU:
1. Wyśmienity dorsz..
2. Delikatna sola x2.
3. Tłuściutki halibut ;)
4. Pyszny sandacz...
5. Moja ukochana zdrowa flądra!
6. Mało zdrowy, ale smaczny naleśnik a'la bolognese z sosem czosnkowym lub bez.
7. Amerykański zakręcony ziemniak (choć nigdzie takiego w Stanach nie widziałam ;)
8. Wieczorna zapiekanka..
9. Plażowa gorrrąca kukurydza :)))
10. Ukochane gofry z bitą śmietaną i jagodami lub malinami :)
11. Do porannej kawusi (aktualnie Inki lub bardzo słabej białej) - zawsze coś słodkiego ;)
12. Pyszne zakręcone lody!
13. Tarteletki z owocami + zdrowe jogurty robione na moich oczach :)
Odnośnie pysznego jedzonka - to by było na tyle :)
Na koniec chciałabym Wam jeszcze przedstawić magnesy, które do mnie dotarły w ciągu ostatnich 2 miesięcy :)
Pierwszy magnes przywieźli mi rodzice, którzy w tym roku odwiedzili HEL.
Kolejny magnesik przyjechał z Wenecji, od koleżanki Oli. Jeden stamtąd już posiadam, dlatego ten jest jak najbardziej na wymianę :)
Kochana, ale zgłodniałam! Zjadłabym taką rybkę, teraz, zaraz natychmiast;)
OdpowiedzUsuńHeh, ja też bym chętnie zjadła, i to właśnie nad morzem :)))
UsuńNo ślinka leci:) Tęsknię za smakami lata...
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńNajlepsze nad morzem to są gofry :) Niby wszędzie tak samo się je robi, ale tam smakują po prostu inaczej, czytaj lepiej :) Magnesy mam nadzieję, że się podobały :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się podobały! :)
UsuńA gofry, no cóż...większość z nas ma do nich słabość ;)
No nie powiem, co nieco bym z tego zjadł :)
OdpowiedzUsuńJa też, znów! :D
UsuńUwielbiam te zakręcone ziemniaki, chętnie też jem gofry :) A od kukurydzy jestem uzależniona :)
OdpowiedzUsuńGofry tak, kukurydza tak, ale ziemniak nie do końca do mnie przemówił ;)
UsuńW Karwi zazwyczaj jadałem w takim barze z Kucharzem na zewnątrz. Ceny niezbyt wygórowane, a porcje porządne i smaczne. Bar się chyba nazywał Morskie oko. Lubię Karwię, chociaż ostatnio zmieniłem na pobliskie Ostrowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja nie pamiętam nazw restauracji, w których jadaliśmy, niestety...
UsuńAle w większości nam smakowało ;)))
moje typy to oczywiscie rybka i gofry <3
OdpowiedzUsuńpo cichu.... moje też ;)
UsuńWyobrażam sobie, że spełniałaś swe smakowe zachcianki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
M :)
Zdecydowanie, miałam wtedy sporo zachcianek! :D
UsuńPozdrawiam również :)
Aguś, frytki to ja w ogóle w takich przysmakach nie gustuje, rozwydrzyłam się tu - bo rybki z kutra przeróżne że nazw nie pamiętam, ino samemu trzeba robić, nie ma podania na tacy- w tym cały szkopuł, no i bez frytasów, surówek, tylko sama rybka... pyszna z piekarnika bez panierki, w ziołach ....mniam.
OdpowiedzUsuńDroga Migafko! Cóż poradzić, jak kobieta ciężarna ma takie zachcianki? Teraz już mi się smaki zmieniły, ale w połowie ciąży miałam ochotę na takie dodatki, cóż zrobić? ;D ;)
UsuńNo Kochana aleś smaka narobiła! Najbardziej podoba mi się ten naleśnik, a tarteletki mnie powaliły...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAż samej znów chce mi się jeść ;))))
UsuńHihi wydaje mi się, że nie można być nad morzem i nie zjeść dobrej, świeżej rybki ^^
OdpowiedzUsuńNo nie można! ;))))
UsuńHi,hi,hi...widać, że TY jesteś w ciąży ;)
OdpowiedzUsuńHehe, wiem :D
UsuńTen zakręcony ziemniak wygląda bardzo dziwnie...
OdpowiedzUsuńNad naszym morzem jedzenie jest najlepsze na świecie! Wszystko zawsze bym jadła, choć oczami. Rybki uwielbiam, i te gofry, ach...
Ziemniak, masz rację - chyba najsłabszy punkt programu...
UsuńReszta - pychota! :)))
Nabawiłam się przez Ciebie ślinotoku, pożarłabym teraz te wszystkie ryby z Twoich zdjęć a Tobie mogę oddać frytki bo za nimi ( jak też za ziemniakami ) nie przepadam - wcinam za to kasze i makarony. A próbowałaś kiedyś wędzoną rybkę prosto z wędzarni? Jeśli nie to spróbuj koniecznie następnym razem.
OdpowiedzUsuńWędzoną również bardzo lubię. Niestety w ciąży nie mogę jeść. Ale tak to zwykle jadam bardzo chętnie :))
UsuńKasze i makarony też lubię! ;)
smażona ryba, frytki i surówki - chyba nigdy nie wyjdą z mody ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję ;)
UsuńJedzonko wakacyjne. Najsmaczniejsza ryba, jaką kiedykolwiek jadłam na wakacjach - dorsz w Darłowie. Przepyszny... :)
OdpowiedzUsuńKolekcja magnesów wciąż się powiększa :)
ryba nad morzem jakoś zawsze najsmaczniejsza ;)
Usuńach... magnesiki ;)))
Jakie cuda na kiju i to doslownie:) Do mnie jednak najbardziej przemowil ten hlibut, prawie czuje jego smak.
OdpowiedzUsuńHalibut tłuściutki, ale pyszniutki ;)
UsuńAle pyszności. Ślicznie wyglądasz na zdjęciu. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję p. Basiu ;)
Usuń