W kraju lawendy i wina...czyli początki z Chorwacją

     W roku 2002, czyli w zasadzie 10 lat od kiedy rozpoczęła się moja fascynacja travelowaniem, wyruszyłam na pierwszy zagraniczny obóz do Chorwacji. Miałam wtedy 16 lat, więc poznawanie obcego świata nie zaczęło się od tak, od razu. Wtedy bardziej liczyły się młodzieńcze uniesienia... niż zwiedzanie innego kraju.
     Niemniej jednak, już na samym początku ujął mnie klimat Dalmacji (pomimo, że kraj zaczął funkcjonować zaledwie 7 lat po wojnie bałkańskiej). Najtrafniej klimat ten oddaje Predrag Matvejević  w swoim "Brewiarzu śródziemnomorskim":
"Wybrzeże pachnie roślinami, ziołami, piniami. Gdzieniegdzie bardziej pachnie roślinami niż samym morzem. Połączenie tych zapachów bywa różne w różnych miejscach [...]".

     I tak też było - pierwsze zetknięcie z zapachami: Park Narodowy Jezior Plitwickich. Leży on przy trasie z Zagrzebia do Dalmacji. Do parku można wejść z dwóch stron - zarówno przy jednym jak i drugim usytuowane są bezpłatne i duże parkingi, znajdują się tam też sklepy z pamiątkami i punkty gastronomiczne. Park ten jest wpisany na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. Nie bez powodu. Obejmuje aż 16 jezior połączonych malowniczymi wodospadami,a także przyległe obszary - kaniony z jaskiniami oraz porośnięte lasami góry. (Zdjęcia są zeskanowane, dlatego słabej jakości - wybaczcie:).

Tak, tak, to ja w 2002 roku, blondynka ;)
Wygląd szmaragdowych jezior wraz z zapachem bujnej roślinności parku dawał piorunujące wrażenie! Nic dziwnego. W końcu Plitvickie Jeziora są najczęściej odwiedzanym chorwackim Parkiem Narodowym.

Ku uciesze wielu przyjeżdżających w to cudowne miejsce można również zakosztować kąpieli w krystalicznie czystej wodzie jezior. W gorące dni jest to wręcz zbawienne :)
Po schłodzeniu ciała i umysłu czas udać się w dalszą drogę i obejrzeć jeziora z tarasu widokowego - obiecuję, że widoki niczym z raju, a turkusowa woda na długo zostaje w pamięci...

     Naszym przystankiem w Chorwacji było małe, nowoczesne nadmorskie miasteczko Biograd na moru. Znajduje się tu port, z którego wypływają promy do Tkonu na wyspie Pasman. Warto również zajrzeć do miejscowego muzeum, w którym znajdują się różne przedmioty wyłowione z morza i zachowane przez słoną wodę w zdumiewająco dobrym stanie. A to widok na miasteczko z balkonu hotelu w którym mieszkaliśmy:

W pobliżu hotelu Adriatic znajduje się wcinający się w morze i utworzony ze słonej wody (a więc i z morskim dnem) basen BAZEN.

W samym centrum Biogradu ciągnie się betonowe wybrzeże, ale za to od strony południowej leży ładna, szeroka plaża na której nad morze prowadzą dość śliskie betonowe stopnie. Od północnej strony, jakieś 15 minut od centrum, znajduje się rozległa żwirowa plaża. Za to przy naszym hotelu głównie korzystaliśmy ze żwirowej plaży i basenu. Tutaj nasza grupa biura podróży Panoramy za hotelem, właśnie w stronę plaży:

     Kolejną atrakcją, jaka zafundowało nam biuro, było zwiedzanie leżącego ok. 28 km na północ od Biogradu – Zadaru.
     Zadar to stolica północnej Dalmacji, leży na półwyspie, który od zachodu oblewany jest wodami kanału. Historia miasta jest dość burzliwa – niemałe wpływy mieli tu rzymianie i wenecjanie. Po II wojnie światowej zagościli tu Niemcy, a w trakcie wojny bałkańskiej Serbowie. Zniszczenia powojenne zostały jednak w większości usunięte, a Zadar jest już tylko oblegany przez turystów. Centrum znajduje się na wysuniętym w morze cyplu i jest otoczone przez monumentalne mury obronne. Do starego miasta można dostać się kilkoma bramami, ale najsłynniejszą jest Brama Lądowa (Kopnena vrata), ozdobiona inskrypcjami, herbami, płaskorzeźbami oraz lwem weneckim. Pośrodku starówki zachowało się dawne rzymskie forum. Ponadto w mieście znajdują się: kościół św. Donata, kościół św. Marii, katedra św. Anastazji oraz prawosławna cerkiew św. Eliasza. Zespół klasztorny Franciszkanów posiada natomiast najstarszy kościół gotycki w Dalmacji.
Cała zadarska zabudowa charakteryzuje się stonowaną kolorystyką, nie brak tu betonowych nabrzeży, ale i żwirowych plaż, i przede wszystkim ciasnych uliczek, w których zawsze robię zdjęcia :)
W mieście można też dotrzeć do mini wodospadów przy kanale.

     W Chorwacji warto również zobaczyć Park Narodowy Krka. Obejmuje on dolinę i Kanion rzeki Krka niedaleko Szybenika. Występuje tu aż 7 wodospadów, które wykorzystywane są do dziś jako źródło energii. A ponieważ park znajduje się w strefie klimatycznej śródziemnomorskiej, to na skalistym wybrzeżu rozwijają się różne odmiany makii. Zarówno fauna, jak i flora są tu niesamowicie bogate, dlatego Park Narodowy Krka jest jednym z najczęściej odwiedzanych parków Chorwacji.

     Z Chorwacji wróciłam i… przejrzałam na oczy. Tyle jeszcze można zobaczyć!
I tak na przestrzeni lat odwiedziłam kilka zakątków, którymi chciałabym się choć trochę podzielić. Wszystkie zdjęcia to namiastka tego, co można zobaczyć samemu… Żadne z nich nie odda czaru i uroku danego miejsca.
     Podróże nie są dla mnie formą "zaliczenia" danego kraju. Kiedy gdzieś jadę, próbuję wchłonąć każdy zakątek. I chociaż zmęczenie czasem bierze górę (bo wyjazdy nie zawsze są typowo relaksacyjne), to jednak staram się uchwycić każdy moment. Celowo przez długi czas nie posługuję się żadnym lepszym aparatem fotograficznym. Zdjęć nie upiększam, nie fotoshopuję. Mają pokazać scenerię, taką jaką widziałam.
Mimo, że w Chorwacji byłam i myślałam, że może nie powrócę, to jednak w roku 2012 Bałkany znów mnie przywołały i zajrzałam do Dalmacji, do Dubrownika. Ale o tym już w innym poście!
     Dovidenja! :)

Komentarze

Popularne posty