Dubrownik - perłą Adriatyku

     W tym roku 2012 wybrałam się na objazdową wycieczkę po Bałkanach. Z fantastycznym klubem wyjazdowym - Wytwórnią Wypraw :) I choć myślałam, że Chorwacji może już nie odwiedzę, to jednak zatrzymaliśmy się właśnie w dalmackim Dubrowniku.
    Miasto to nazywane jest przez miejscowych Perłą Adriatyku. Chyba nie przez przypadek Dubrownik leży na samym południu kraju, a zwiedzając po drodze inne perełki, przygotować się można do zobaczenia największego skarbu Chorwacji.
Nieprawdopodobny jest widok miasta z góry, zarówno w dzień, jak i wieczorem. Tutaj wieczorem:

Samo miasto jest wpisane na Listę UNESCO i tylko nieliczne ślady po kulach z wojny bałkańskiej oraz nowe dachówki przypominają o niedawnej tragedii. Cały Dubrownik podzielony jest na 2 części – starą i nową (jak większość miast bałkańskich). Najciekawszą jest oczywiście stara część czyli Stari Grad (Stare Miasto). Otaczają ją długie, wysokie i grube fortyfikacje.
Do miasta można wejść 2 bramami – Ploce i Pile. My wchodziliśmy bramą Pile. Zaraz za bramą, po prawej stronie znajduje się Wielka Fontanna Onufrego. Do dziś zachowało się 16 rzeźbionych twarzy, z ust których wypływa smaczna woda. Podobno, jeśli ktoś napije się wody ze wszystkich 16 kranów, obchodząc tę okrągłą fontannę zgodnie z ruchem wskazówek zegara, spełni się jego życzenie. Za fontanną znajduje się Klasztor Św. Klary, a po drugiej stronie niewielki kościół Św. Zbawiciela. Tu na zdjęciu – Wielka Fontanna Onufrego i kościół Św. Zbawiciela:
Najważniejszą ulicą Dubrownika jest Placa, przebiegająca przez środek starego miasta od bramy Pile. Została ona wykonana z białego wapienia pochodzącego z wyspy Brać. Kamień ten, przez wieki, nabrał niebywałego połysku i gładkości, przez co chodząc po nim ma się nieodparte wrażenie jakby ktoś polerował go co noc ;)
Mijając Placę podziwiać możemy zabudowania miasta i oczywiście śliczne wąziutkie uliczki.
Deptak Dubrownika zamyka Plac Luza. Z jego północnej strony stoi Pałac Sponza (dziś jest to Archiwum Republiki Dubrownickiej), a na środku placu wznosi się kolumna Orlanda, pierwowzoru rycerza średniowiecznego Rolanda. 
Przez długie lata to tutaj obwieszczano wiadomości i publicznie karano przestępców. Długość prawego przedramienia Orlanda służyła jako oficjalny wyznacznik miary czasów Republiki Dubrownickiej (był to tzw. łokieć dubrownicki).  Stojąc na Placu Luza możemy zobaczyć również wieżę zegarową z 1444r. oraz misternie zdobiony kościół Św. Błażeja.
Idąc w prawo z Placu Luza można dojść do ulicy Pred Dvorom przy której na wzgórzu wznosi się barokowa katedra Wniebowzięcia NMP. Skręcając w prawo, przez niewielką uliczkę dojdziemy do miejskiego targowiska, na środku którego króluje pomnik Ivana  Gundulicia – słynnego poety dubrownickiego.
Wychodząc  z placu obok katedry Wniebowzięcia NMP dochodzimy do portu. A tutaj - to już raj dla fotografów. Można zrobić piękne zdjęcia, można zjeść posiłek w przyportowej restauracji (dość drogo!), lub po prostu delektować się widokami, a potem wyjść ze starego miasta i zjeść w nowszej części - taniej ;) Obok Starego Miasta znajduje się płatna miejska plaża kamienista i skalista. Jest bardzo popularna ze względu na piękny widok na port miasta i mury obronne.
     A właśnie, kwestia jedzenia… Kuchnia chorwacka jest bardzo urozmaicona. Oprócz ryb i owoców morza oczywiście, najczęściej podawanymi potrawami mięsnymi jest meso sa zara (mięso z grilla), mijesano meso (kilka rodzajów mięsa z warzywami), cevapi (paluszki z mielonego mięsa), pljeskavica (kotlet mielony z 3 rodzajów mięsa).
     Jeśli chodzi o moje zdanie, kuchnia taka nie do końca mi odpowiada, ale o gustach się nie dyskutuje ;) Wolę wybrać rybę niż ichniejsze mięso, ale są i tacy, co się nim zajadają – rzecz gustu :) Kawę podaje się w specjalnych naczyniach, w których się ją przyrządza. Zazwyczaj z kawą otrzymuje się szklankę wody gratis (gdyż kawa jest mocna). Na herbatę (caj) nie ma co liczyć, naprawdę trudno ją kupić. Warto wypróbować natomiast popularną sałatkę pomidorową z serem feta, dodatkiem octu oraz czosnku (sopska). Nie wspomnę już o tym, że wino traktuje się tu NIE jak alkohol – jest to normalny dodatek do potraw. Poza tym Chorwacja dumna jest ze swego wyboru dobrych win (aż 700 gatunków), tak więc być tam i wina nie skosztować to grzech…
     To samo tyczy się rakiji – rakija to już alkohol i to mocno procentowy, nie ma wątpliwości! Pija się ją małymi łyczkami. Najbardziej znany typ to Loza (40-45% zawartości alkoholu). Lozę najlepiej pić schłodzoną. Słyszeliśmy również, że rakija jest także lekarstwem przy bólach głowy i brzucha.
     Ach... Chorwacja to piękny kraj. Myślę, że ostatnimi czasy przeżywa BUM turystyczny. I dobrze! Bo warta jest zobaczenia. Jest tak różnorodna, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ostatnio przeczytałam, że chorwacki los zaklęty jest w kamień, a tym kamieniem jest właśnie Dubrownik. Dusza Chorwatów oddana jest zaś morzu:
Tu jest zawsze morze
I kamień inkrustowany koronką soli.
Jasność okryta i ostra.
Nieme oczy bólu.
Tu chodzi wiatr w swoim ciemnym ubraniu
I deszcz szlocha w szczelinach lasu i marmuru.
Tu jest ziemia o rozpękłych wargach.
Kwiat oszalały jaskrawością i drżeniem na progu szarzyzny dnia.
Tu jest morze –
Słowo na zawsze słone.
Jur Franisevic Plocar

Komentarze

Popularne posty