Tokaj i Eger - węgierskie tereny "byczej krwi"

     W trakcie studiów (rok 2009) jakimś trafem dowiedziałam się z tablicy ogłoszeń, iż moja poczciwa uczelnia (a był to Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie) organizuje weekendowe wypady w różne ciekawe miejsca. Nad niczym się nie zastanawiając, wraz z moją przyjaciółką Ewą uznałyśmy, iż najciekawszą opcją na wyjazd są Węgry. A dokładnie wschodnie Węgry, z Egerem i Tokajem na czele - chciałyśmy poznać tamtejszy winiarski region. Tak więc Węgry zapraszają, kuszą i, przede wszystkim, nie rozczarowują.
     Pierwszym przystankiem naszego krótkiego kwietniowego wypadu był Miszkolc. Tutaj należy wspomnieć o tak fantastycznym miejscu jak baseny termalne w grotach. Są nie tylko przyjemne dla oczu, ale już na pewno atrakcyjne dla naszego zdrowia, ponieważ woda w kąpieliskach wydobywana z wnętrza ziemi ma oczywiście właściwości lecznicze. A że wszystko znajduje się w grotach skalnych, dodaje tylko uroku i pozwala na miłe chwile przyjemności i relaksu.
 Dodam jeszcze tylko, iż łaźnie te powstały na ruinach dawnych budowli termalnych, a kąpieli zażywa się na naturalnych wapiennych tarasach lub w jaskiniach, którymi można wędrować całymi dniami ;)
Malowniczy krajobraz tych wschodnich terenów węgierskich zawiódł nas dalej - do Egeru. Miasto to znane jest u nas przede wszystkim jako stolica Byczej krwi, czyli wina, którym bohaterski kapitan Istvan Dobo poił garstkę dzielnej załogi i mieszczan broniących Egeru przed 80-tysięczną armią Turków w 1552r. Dziś szlachetnych miejscowych trunków można skosztować głównie na legendarnej ulicy zwanej poetycko Doliną Pięknej Pani (Szepasszony - volgy), wzdłuż której ciągną się wykute w riolitowym tufie piwniczki winne.
Ostrzegam jedynie przed tym, że "tułaczka", jaką można urządzić sobie po Dolinie jest uzależniająca i wciągająca zarazem. Wchodząc do każdej z winnic można za niewielkie forinty popróbować win w ślicznych kieliszkach. Nie zdajemy sobie jednak sprawy (a może i zdajemy), że kieliszeczki nalewane są do pełna i zanim zdecydujemy się na zakup wina, może już nam lekko w głowie zaszumieć ;)
     Reasumując, w Dolinie Pięknej Pani można się zakochać, co też uczyniłyśmy i myślę, że z wzajemnością ;) Ukazała nam to, co ma najcenniejszego - smak i zapach wydobyty z wulkanicznych gleb, pierwszego mrozu, a nawet... pleśni.

      Eger to także dumne miasto arcybiskupie, którego początki sięgają XI w. Tutejsze zabytki posiadają wpływy barokowe, renesansowe czy orientalne. I tak na przykład najsłynniejszy poturecki zabytek w mieście to samotny, czternastokątny minaret. Wysoką na 40m. wieżę, z której niegdyś muezin wzywał wiernych na modły, wykorzystuje się dziś jako punkt widokowy.
Najbardziej znanym gmachem egerskiej architektury jest archikatedra, zwana popularnie bazyliką. Jest trzecią pod względem wielkości świątynią na Węgrzech. Prowadzą do niej monumentalne schody, po bokach których stoją posągi św. Stefana i Władysława oraz św. Piotra i Pawła. Fasadę natomiast wieńczą alegorie Wiary, Nadziei i Miłości:
Barokowego Egeru nie można wyobrazić sobie dziś bez imponującego gmachu Liceum, znajdującego sie na przeciwko archikatedry. To najbardziej reprezentatywny przykład klasycyzującego baroku dla monarchii Habsburgów. We wnętrzu zwiedzać można ozdobną Bibliotekę Archidiecezjalną. My mogliśmy podziwiać budynek z zewnątrz:
Na ulicy Kossutha znajduje się późnobarokowy kościół Franciszkanów,:
a docierając do placu bohaterskiego kapitana Istvana Dobo możemy dostrzec poświęcony mu pomnik oraz uznawany powszechnie za szczytowe osiągnięcie eklezjalnej architektury baroku, kościół Minorytów:

Po dniu zwiedzania Egeru oraz wieczorze i uciechach w Dolinie Pięknej Pani, nadszedł dzień na odwiedzenie chyba najbardziej znanego z plantacji winorośli miasta na Węgrzech - Tokaju. Tego, co gdzie indziej jest oznaką zepsucia i zniszczenia, w Tokaju wyczekuje się co roku jak błogosławieństwa. Mowa tu o pleśni, która zapewnia idealne warunki dla dojrzewania wina sławnego na cały świat. Region tokajski to region białych win, a do najpopularniejszych gatunków należą silnie pachnący i nieco cierpki furmint oraz miodowo - owocowy harslevelu. Lokalna specjalność to tokaji aszu - niezwykłe wino rozpowszechnione już w XVw.
Urokliwa stara część miasteczka posiada centralny plac Kossuth ter, na którym wznosi się kościół, a obok niego wesoła fontanna pogańskiego patrona miasta, Bachusa. Niejednego udało nam się nabrać, że to właśnie z fontanny wypływa słynne wino ;)
 A tu jeszcze zdjęcie z placu w centrum Tokaju:
Zaraz za fontanną Bachusa znajduje się wejście do najstarszych Piwnic Rakoczych, gdzie w pokrytych pleśnią korytarzach czekają na kupców najlepsze roczniki tokajskich win. Czekały na pewno na nas, ponieważ do Krakowa, wraz z nami, przyjechało aż 13 litrów pysznego wina z Egeru i Tokaju! ;)
Wracając z Węgier wstąpiliśmy jeszcze po drodze do Koszyc na Słowacji, gdzie zwiedziliśmy największą słowacką katedrę św. Elżbiety w stylu gotyckim i wszyscy wspólnie postanowiliśmy zrobić zdjęcie. A było nas sporo ;)
Kończąc posta, przedstawię jedynie kilka zapomnianych już powiedzonek i anegdot odnoszących się do węgierskich win i tym zaproszę do skuszenia się spróbowania tych szlachetnych trunków :) :
  • Kto węgierskie wino pije, po śmierci nie gnije.
  • Stary węgrzyn dobry, ale stary kochanek diabła wart.
  • Kto węgrzynem, szampanem pyszne stoły krasi, ten na starość wiadrem u studni pragnienie gasi.
  • Pewien Węgier raz powiedział: wolałbym, żeby mi dukat spadł na ziemię niż kropla wina. Gdy go zapytano, dlaczego, odrzekł: bo dukata podniosę, a kropli wina już nie.
Smacznego wina! :)

Komentarze

Popularne posty