Pyszna degustacja z francuskim Travel Boxem :)
Witajcie! :)
Moi Drodzy, po raz kolejny dałam ponieść się travel boxowemu szaleństwu ;)))
Tym razem zamówiłam boxa z produktami z Francji... Jak zawsze ekscytacja przy otwieraniu, jak zawsze miłe zaskoczenie i jak zawsze smakowe rozkosze ;)
Sprawdźcie sami!
Moi Drodzy, po raz kolejny dałam ponieść się travel boxowemu szaleństwu ;)))
Tym razem zamówiłam boxa z produktami z Francji... Jak zawsze ekscytacja przy otwieraniu, jak zawsze miłe zaskoczenie i jak zawsze smakowe rozkosze ;)
Sprawdźcie sami!
Pierwszy produkt, którego nie znałam to krem kasztanowy. Już otworzony, już wypróbowany z naleśnikami :) Idealny do każdego rodzaju deserów. Jak podaje Travel Box - jadalne kasztany to źródło escyny - substancji, która uszczelnia naczynia krwionośne. Nigdy ich nie jadłam, a teraz mam świetną okazję, by choć troszkę poczuć smak kasztanów
Następny produkt znają chyba wszyscy - oto musztarda Dijon francuskiej marki Maille. Uwielbiam wszelkiego rodzaju musztardy, chrzany, a ta musztarda - o charakterystycznym lekko ostrym smaku - chętnie zagościła na moim stole.
Poznajcie produkt no. 3. Jadalna lawenda. Tak, tak, jadalna :) Jako jeden ze składników ziół prowansalskich można ją zastosować do mięs, deserów lub jako syrop lawendowy. Na odwrocie opakowania znajdziemy nawet przepis na ten syrop :)
Kolejnym produktem były niesamowicie popularne we Francji ciasteczka zwane makaronikami. Wytwarzane są w 100% z mąki migdałowej i dzięki temu migdałowemu smakowi są tak pyszne. Cóż mogę powiedzieć? Makaroniki zniknęły z boxa tak szybko, jak pojawiły się w moim domu. Obłędne smakowo - chrupiące z zewnątrz, miękkie wewnątrz i do tego te kolory... Zakochałam się! :)))
Ostatnim smakołykiem był syrop słynnej francuskiej marki Monin. Podobno oferuje aż 150 smakowych syropów - w boxie znaleźliśmy smak orzechu makadamii. Już wypróbowany do kawy - pycha! :)
Jak zwykle Travel Box mnie nie zawiódł :) Po więcej informacji zapraszam na https://www.facebook.com/travelboxpl/?fref=ts lub na http://travel-box.pl/.
Polecam! :)))))
W następnym wpisie zapraszam Was już dziś serdecznie znów do Parrish - dowiecie się, jak mieszkaliśmy u kuzynów na Florydzie :)
Do usłyszenia i przeczytania! ;)
Do usłyszenia i przeczytania! ;)
Kuchnia francuska jakoś nigdy mnie nie pociągała. Aczkolwiek smak kasztanów chciałabym poznać.
OdpowiedzUsuńPolecam, choc sama nie jadłam ich jeszcze w czystej postaci :)
UsuńOjj kusząca ta Twoja podróżnicza paczka! Najbardziej miałabym chyba ochotę na krem kasztanowy, mmm :) I oczywiście syrop Monin - uwielbiam dodawać je do rozmaitych deserów i kawy. Szkoda tylko, że u nas w Polsce są tak drogie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ja jeszcze nie jadłam nigdy ani jednego, ani drugiego, ale teraz mam okazję wypróbować :))
UsuńPozdrawiam również! :)
I mnie zaintrygował krem kasztanowy, sczególnie, że uszczelnia naczynka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło. :)
Też o tym nie wiedziałam ;)
UsuńPozdrawiam!
Same smakołyki. Mój Tato uwielbia tę musztardę dlatego będąc we Francji oprócz corocznego zapasu oliwy przywiozłam mu też musztardę:)
OdpowiedzUsuńA no w sumie się nie dziwię - byłaś w okolicach, więc mogłaś zakupić ;))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Syrop orzechowy by mi najbardziej podpasował :) Ale naleśnikami z kremem kasztanowym też bym nie pogardziła. Makaroniki jadłam w Paryżu, ale bez rewelacji jak dla mnie. Może dlatego, że nie mają czekolady :P
OdpowiedzUsuńHmmm, a dla mnie wszystko pyszne, nawet makaroniki ;)))
UsuńMniami :) Jak w Lidlu jest Tydzień Francuski wówczas poluję na takie ciasteczka jakby migdałowe, zapomniałam jak to się nazywa :)). Takie kwadraciki, smakują jak opłatek kościelny z migdałami :). Może kojarzysz? :)
OdpowiedzUsuńNie, kurcze, nie słyszałam o nich.. Ani nawet ich w Lidlu nie widziałam ;)
UsuńAle te zielone makaroniki na przykład - właśnie są migdałowe :)
Tych Makaroników jeszcze nie jadłam, a kusza mnie od dawna :)) Smacznego :) Daj znac jak smakują :)
OdpowiedzUsuńSą przepyszne! Zniknęły jako pierwsze - nie mogłam się oprzeć ;)))))))))))
UsuńNa syrop lawendowy bym się z pewnością skusiła. p.s. ostatnio w lidlu sprzedawali dosyć tanio przepyszny krem z kasztanów ;)
OdpowiedzUsuńA to pewnie jak był tydzień francuski :) Aż szkoda, że nie wiedziałam, pewnie bym kupiła ;))
UsuńKrem z kasztanów mnie zaintrygował...a co do makaroników to uwielbiam, M. mówi na nie "małe hamburgerki" :D Teraz potrafię je już sama upiec, ale zanim mi wyszły to było bardzo wiele prób, chyba z milion;/
OdpowiedzUsuńŚciskam:)
Łoooo, podziwiam! Myślę, że to mega trudne zadanie! ;)) Moze kiedyś też sie skuszę, by je samej zrobić? ;D
UsuńKREM kasztanowy nie tylko jadalny, miałam kiedyś francuski krem kasztanowy do twarzy - cera ideALNA PO NIM.
OdpowiedzUsuńSorry za capsa, jakis brak koordynacji odczuwam w listopadzie. ;-)
Pozdrawiam, mam nadzieję, że dobrze się czujesz i wszystko u Ciebie OK!
Witaj Joasiu, nie słyszałam o tym kremie do twarzy, dobrze wiedzieć! ;))
UsuńCzuję się ok, jeszcze chwilkę czekamy na dzidzię :)))
Uwielbiam makaroniki. Jadłabym, oj jadłabym :)
OdpowiedzUsuń;)))
UsuńA ja nie zamówiłam, bo portugalski box był słaby. Zobaczę jak tajski. Dam im jeszcze szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://www.facebook.com/tedyiowedyblog/
Akurat francuski był super ;) Ale tajskiego za to nie zamówiłam, bo z kaską słabo, a poza tym obawiam sie kolejnych ostrych smaków, których aktualnie nie mogę jeść... Chociaż moge się mylić ;)
UsuńPozdrawiam Patrycja! :)