Listopadowy Kraków....
Tak... To był listopad zeszłego roku.
Na krótki weekend wybraliśmy się do Krakowa mojego ukochanego.
Do przyjaciół, którzy tam mieszkają, a gdzie ja mieszkałam 6 lat.
Zawsze wracam tam stęskniona...
Nie było jakoś szczególnie zimno, ale jednak pogoda nie nastrajała na zwiedzanie.
Toteż postanowiliśmy po prostu leniwie pospacerować wzdłuż Wisły.
Karolina i Jacek mieszkają w okolicach Dąbia, dzielnica Grzegórzki; tak więc stamtąd rozpoczęliśmy wyprawę.
Trawa jeszcze zielona, ale drzewa już ogołocone...
Mijamy Galerię Kazimierz.
I jakimś cudem znalazłam w torbie słodką bułkę, jeszcze z drogi.
Na takie zdobycze kaczki, mewy czy łabędzie tylko czekają ;))
Doprawdy - nie pojmuję co znaczy rzeźba przewróconej do góry nogami świnki na Wiśle?
Ktoś coś wie na ten temat? ;D
Powoli dotarliśmy do słynnej już kładki Ojca Bernatka.
Wiem, że wielu z Was już po niej chadzało, bo nie raz oglądałam z niej zdjecia na Waszych blogach :)))
Wiem, że wielu z Was już po niej chadzało, bo nie raz oglądałam z niej zdjecia na Waszych blogach :)))
I tym sposobem znaleźliśmy się na Podgórzu.
Jedna z moich ulubionych kawiarni - Cafe Rękawka. Już kiedyś o niej pisałam :)
Gdzie udać się dalej?
Na Rynek Podgórski i do mojego ulubionego, obok Jordanowskiego, Parku Bednarskiego :)
Przy Rynku, piękny i majestatyczny kościół św. Józefa.
Kochani, wybaczcie jakość zdjęć na moim słabym zoomie, ale spotkaliśmy w parku kilka wiewiórek, i aby ich nie spłoszyć, nie podchodziliśmy do nich za blisko. Ale rzucając im znalezione orzechy chętnie podbiegały na bezpieczną dla nich odległość :))))
Są przeurocze :)))))
Na koniec naszej wycieczki znajomi zabrali nas do restauracji sushi. Przyznaję, że za bardzo nie jadamy sushi, ale postanowiliśmy zaszaleć! ;)
Drogo, ale przyjemnie dla podniebienia :)
Trochę zgłodniałam patrząc na te zdjęcia.
Lecę zrobić coś do jedzenia ;) Ale nie sushi ;)
Do usłyszenia, pa! :)))
PS. Ostatnio mam masę pracy, bo z powodu choroby byłam na L4 2 tygodnie (i pomyśleć, że przez to nigdzie nie mogłam pojechać w ferie...). Tak więc piszę może trochę mniej i rzadziej - wybaczcie, ale staram sie Was odwiedzać! :) Pozdrawiam ciepło :)
Lecę zrobić coś do jedzenia ;) Ale nie sushi ;)
Do usłyszenia, pa! :)))
PS. Ostatnio mam masę pracy, bo z powodu choroby byłam na L4 2 tygodnie (i pomyśleć, że przez to nigdzie nie mogłam pojechać w ferie...). Tak więc piszę może trochę mniej i rzadziej - wybaczcie, ale staram sie Was odwiedzać! :) Pozdrawiam ciepło :)
O proszę. Jaka fajna odskocznia od... codzienności. Wnioskuję, że wyjazd był udany :) Ja w Krakowie byłem kilkukrotnie, ostatni raz rok temu w marcu. Współczuję choroby, a chyba najbardziej braku możliwości na PODRÓŻE :)
OdpowiedzUsuńWyjazd był bardzo udany, dziękujemy :)
UsuńDo Krakowa wracam często, to moje 2 miasto w Polsce :)
Choroba już przeszła, ale 2 tyg ferii wyjęte z życiorysu :(
Piękne miasto wygląda pięknie o każdej porze roku :))
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli!
Też tak myślę :)
UsuńWzajemnie i dziękuję :)
Muszę się wybrać do Krakowa, dawno tam nie byłam, a w końcu to nie tak daleko z Wrocławia.
OdpowiedzUsuńSushi na mnie nie działa, wręcz mnie odstrasza;) Mam wrażenie, że trochę taka moda na to danie zapanowała, ciekawe ile ludzi się na to łapie właśnie tylko dlatego i męczy się to spożywając;)))
Nie jadamy sushi, bo jest dla nas za drogie, ale czasem można spróbować :)
UsuńI nie powiem, że nie lubię, bo lubię, zwłaszcza owoce morza ;)))
Kraków zawsze na tak:) Mam gdzieś zapodzianych zdjęć kilka i nawet z lotu ptaka,o tak, ale to już jak zrelacjonuję to z nastąpi mała prezentacja, wygląda...niesamowiecie...
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zawsze obszerna relacja pełna dobrych emocji i smaków ;))
Starałam się jak mogłam, dziękuję Migafko :)
UsuńUwielbiam Kraków, mieszkałaś tam? To rzeczywiście musiał być super czas. Gdyby nie ten smog mieszkałabym tam od lat.
OdpowiedzUsuńTak, 5 lat studiów i rok pracy :)
UsuńKrakowski smog też mnie ostatnimi czasy przeraża...:( Ponoć przoduje w czołówce europejskiej pod tym względem... :(
Wyjazdy do Krakowa zawsze pozostawiają miłe wspomnienia. Fajnie znów pooglądać znajome miejsca :)
OdpowiedzUsuńZawsze, u mnie też :) Bo to magiczne miasto :)
UsuńPiękne miasto :), a ja byłam tylko przejazdem :(.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Marta
To koniecznie trzeba nadrobić zaległości! ;)) Polecam :)
UsuńPozdrawiam również :)
Kraków to zdecydowanie miejsce, gdzie mogłabym mieszkać:)
OdpowiedzUsuńsushi wygląda pieknie, ale nie lubię;pp
Bo sushi albo się lubi, albo tylko na niego patrzy ;)))
UsuńPokazałaś mi Kraków, którego nie znam zupełnie. Będąc tam w sierpniu spacerowaliśmy szlakami typowo turystycznymi a i tak na wiele miejsc zabrakło czasu. I dlatego czuję niedosyt. Sushi też nie lubię ale uwielbiam yakisobę!
OdpowiedzUsuńKazimierz czy Podgórze - równiez jedne z moich ulubionych dzielnic, dlatego polecam :)
UsuńA ja za to nie znam yakisoby, muszę sprawdzić smakowo :)
Mój ukochany Kraków! Fajnie go zobaczyć Twoim okiem:)
OdpowiedzUsuńMój też! Mój też! :)
UsuńO widzisz, a mnie tam jeszcze nie bylo... Mialam nadrobic, ale mi w miedzyczasie Eurolot zbankrutowal ;)
OdpowiedzUsuńTo trzeba koniecznie nadrobić zaległości :)))
UsuńO moj Krakowek kochany! Jak ja za nim tesknie!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się nie dziwię, Marylko! ;))
UsuńJaki ładny spacer sobie zafundowaliście. Czasami naprawdę fajnie tak sobie pochodzić i cieszyć chwilą, zamiast biegać w poszukiwaniu to nowych zabytków do zwiedzenia. Dzięki Tobie choć trochę poznałam ten zwyczajny, codzienny Kraków.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choroba odeszła na dobre i teraz z nowymi pokładami energii będziesz czekać na kolejne wyjazdy :)
Pozdrawiam
Czasem warto po prostu połazić i cieszyć się chwilą :)
UsuńChoroba praktycznie minęła, czekam na kwiecień i krótki wyjazd do Wiednia :)
Pozdrawiam!
Dokładnie, tak po prostu sobie połazić.
UsuńKwiecień już blisko ;) A tymczasem już życzę udanego wyjazdu.
Na razie, nie dziękujemy, żeby nie zapeszyć :)
UsuńKocham Kraków (obok Wrocławia, Pragi, Wiednia - chyba najbardziej!).
OdpowiedzUsuńWiewiórki cudne.
A ponieważ zwracam uwagę na dziwne rzeczy: sushi nie lubię, mąż i córka chodzą sobie na takie jedzonko - ale talerzyki super! Bardzo mi się podobają!
Pozdrawiam serdecznie ze zwolnienia (zapalenie zatok i tchawicy), a zdjęcia? Świetne, jak zawsze, więc nie przepraszaj za jakość!
Cieszę się, że zdjecia się podobają!
UsuńWracaj do zdrowia! Prędziutko! :)
Bo ja też w sumie w ferie 2 tyg na L4 przesiedziałam, załapałam jakieś bakteryjne paskudztwo od dzieciaczków... Ale już minęło... :)
Kraków (po Wrocławiu) jest moim ulubionym miastem w Polsce, więc zazdroszczę Ci, że mogłaś tam trochę pomieszkać i lepiej poznać to klimatyczne miejsce... i wyobrażam sobie jak wracają te wszystkie wspomnienia i tęsknota.Muszę się tam znów wybrać w wolnym czasie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :))
No mój ulubiony, bo tu studiowałam :) Ale Wrocław tez bardzo lubię i cenię :)))
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Kraków lubię odwiedzać i nawet dzisiaj tam byłam. Fajnie jest mieć tam przyjaciół, z którymi miło się spędzi czas. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOoo proszę, dzisiaj? Ale fajnie, tez bym chciała :))
UsuńMieszkam niedaleko Durham w Anglii i zawsze bedac w tym miasteczku, mysle wlasnie o Krakowie.Bardzo lubie wspominac z Toba moje ukochane miejsca w Polsce.Dziekuje :) .
OdpowiedzUsuńPs. Odpisalam Ci na moim blogu.
Pozdrawiam
Ja również dziekuję za miłe słowa :)
UsuńI już do Ciebie zaglądam :)
Kraków jak zawsze piękny. Żeby jeszcze powietrze było bardziej czyste...
OdpowiedzUsuńOj mogłoby być...
UsuńLubię Kraków, chociaż nigdy w pełni nie poznałam tego miasta, a szkoda...
OdpowiedzUsuńTo trzeba koniecznie nadrobić zaległości ;)
UsuńŚliczne zdjęcia, ja wczoraj byłam również w Krakowie, znajomych odebrać z lotniska, a miasto mnie przyciąga, głównie przez to, że ma IKEe
OdpowiedzUsuńp.s. Zapraszam do Pastelowego domku na CANDY, do wygrania aż 3 nagrody :)
W krakowskiej Ikei byłam kilka razy bo mieszkałam niedaleko ;)
UsuńJuż zaglądam na Twojego bloga! :)
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję :)
Usuń