Stare zamczysko - Orle Gniazdo w Mirowie :)
Wkomponowane w krajobraz mury starych twierdz od lat zachwycają turystów swoją monumentalnością. Nie jestem wyjątkiem - mnie też zachwycają. Witajcie na zamku - Orlim Gnieździe w Mirowie!
Zbudowana z kamienia forteca w Mirowie to jedno z najstarszych i najpiękniejszych jurajskich Orlich Gniazd. Wybudowano go w połowie XIVw. na miejscu wcześniejszego drewniano-ziemnego grodu. Zamek został, podobnie jak ten w pobliskich Bobolicach, odebrany zbrojnie Władysławowi Opolczykowi przez Władysława Jagięłłę za zbyt zażyłe stosunki z Krzyżakami.
W czasach potopu szwedzkiego warownia została oczywiście zniszczona i mimo prób odbudowania, nie została odnowiona. Obecnie zamek należy do rodziny Laseckich. W planach jest przystosowanie go dla turystów - zrobienie m. in. schodów i platformy widokowej, z której można byłoby zobaczyć wieżę zamku w Bobolicach, położonego zaledwie 2 km dalej.
Ja z mężem i moje dość rozwiane włosy - myślałam, ze nam tam głowy urwie, bo wiaterek był nie mały ;)
Jak widać, oglądać zamek można na razie tylko z zewnątrz, ale i tak jest co podziwiać. Jest duży, przysadzisty, zachował typowy średniowieczny charakter, a dookoła dużo skalnych ostańców...
Rodzice i psiak dzielnie wędrowali z nami.
Tak zamek prezentuje się, kiedy odejdzie się od niego na szlak prowadzący do Bobolic. Szlak można przejść pieszo, spacerkiem. Kawałek przeszliśmy, ale zrezygnowaliśmy, bo było trochę za zimno. Ale dookoła podziwiać można bardzo dużo dzikich róż, skalne ostańce, zbocza, widoki. Jets naprawdę pięknie! :)
W niektórych miejscach trzeba trochę uważać - to np. jest zbocze. Niech Was nie zwiodą drzewka - jeden krok i można spaść.
W następnym poście - Bobolice! Zapraszam!
PS. Jak zawsze serdecznie polecam zaglądanie na mojego drugiego bloga, a tymczasem dalej pozdrawiamy Was ze Stanów, bo jesteśmy tu jeszcze kilka dni :)
PS. Jak zawsze serdecznie polecam zaglądanie na mojego drugiego bloga, a tymczasem dalej pozdrawiamy Was ze Stanów, bo jesteśmy tu jeszcze kilka dni :)
Dziękuję za odwiedziny :)
W ilu miejscach jeszcze nie byłam. Zestawiając to z ilością miejsc, w których byłam... Nie widziałam prawie nic. Plus w tym taki, że jeszcze wiele przede mną ;) Szlak Orlich Gniazd dodaję do swoich podróżniczych planów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z gorącej Polski ;)
O tak, Orle Gniazda koniecznie trzeba dodać do wojażowych planów :)
UsuńPozdrawiam, jeszcze z USA ;)
Bardzo lubie stare zamczyska :))
OdpowiedzUsuńA Ty wyglądasz przesympatycznie! :))
Ja też :)
UsuńDziękuję! :)
Też tam była i wszystko ofociłam, wspaniałe miejsce, kocham takie klimaty :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo czyli razem 'ofociłyśmy' zamczysko :)
UsuńKochana, zamki zamkami, ale ja czekam na relację ze Stanów!!! Szczęśliwej podróży do domu!
OdpowiedzUsuńJeszcze chwilunia :)
Usuńa ja chcę USa;)
OdpowiedzUsuńŁooo, to jeszcze chwilkę ;)
UsuńTo jedno z moich ulubionych miejsc na Jurze. Wolałbym, by pozostał jednak ruiną, te przebudowy zamków powodują, że zatraca się ich styl. A wiesz, że spałem pod zamkiem w namiocie. Pamiętam, jak znad ruin pojawił się olbrzymi księżyc. Szkoda, że to nie była era cyfrowych aparatów. Miałbym wspaniałą pamiątkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Ale i tak wydaje mi się, że oglądałam Twoje zdjęcia spod tego zamku :) Tylko to były pewnie zdjecia późniejsze - na pewno nie nocne z widokiem na księżyc ;)
UsuńPozdrawiam!
W Mirowie na zamku jeszcze nie byłam, ale będzie to trzeba było nadrobić, widać że fajne miejsce na niedzielny wypad. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsce, tym bardziej że 2 kilometry dalej jest zamek w Bobolicach! :)
UsuńŚwietne zdjęcia, bajkowe, bardzo fajna fotorelacja, moc pozdrowień ode mnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Również pozdrawiam! :)
UsuńTak, to z ostatniej wizyty dwa lata temu :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam :)
UsuńLubie wspomniac z Toba moje rodzinne strony, ale kurcze ja rowniez tuptam noziami i czekam juz na relacje ze Stanow...moze mozesz nas uszczesliwic chociaz krotkim wpisem?Sciskam mocno.
OdpowiedzUsuńHmm, cieszę się :) Nie piszę postów ze Stanów, bo jeszcze jestesmy tu 3 dni :)
UsuńAle może pokuszę się o kilka zdjątek dla mniej wytrwałych? ;)
oooo to juz COS <3
UsuńAga-jestes .... wstaw sobie odpowiedni przymiotnik-przeczytalam info od Ciebie <3 <3<3 !
Usuńwszystko super, ale... napisze u Ciebie na blogu....
UsuńWidzialam wiadomosc...wyslalam Ci maila.
Usuńok..
UsuńAga moge Cie pocieszyc/rozsmieszyc.Moja znajoma probuje wyslac do mnie naparstki z pewnego miasta w woj. slaskim i oto czego sie dowiadujemy od "pan" z poczty(cyt.jej wpis z FB):
Usuń"Gdybyście mieli problem ze zlokalizowaniem Anglii to proponuję udać się na Pocztę Polską.
Nieeee... nie żartuję, przy pracownikach tej jednostki jakiś tam Kolumb czy Magellan to tylko pchełki w psiej sierści.
W niniejszym przypadku mam nadzieję, że sprawdzi się maksyma "do czterech razy sztuka" bowiem już trzy razy próbowałam nadać przesyłkę do Marta.
Za pierwszym razem chylę czoła - mój błąd.
Za drugim zwrot przyszedł bez wyjaśnienia ale szkoda mi było czasu na dywagacje...
Ale jak wczoraj ZNÓW dostałam zwrot to mi się jelita z nerwów zapaliły i odwiedziłam placówkę w swojej dzielnicy.
- Dzień dobry. Chciałam wyjaśnić zwrot - notabene już kolejny - przesyłki nadanej do...
- Zaraz...
Czekam... i czekam... Łatwiej by mi było ten czas znieść gdyby nie fakt, że przed wyjściem z pracy chlapnęłam z pół litra wody... rozumiecie . A więc stąpam z nogi na nogę... i czekam...
- No wie pani co? Nie wiem czemu pani ten zwrot dostała - mówi mi kobieta z rozbrajającym uśmiechem.
Ok... Afirmacja "spokojnie, uśmiechnij się, w życiu zdarzają się pomyłki, bądź życzliwa"...
- To chciałabym ją nadać jeszcze raz.
Piszę imię, nazwisko, adres... sprawdzam szybko KAŻDĄ literkę, bo mnie już siódme poty zalewają! Zgadza się...
- A gdzie pani chce to nadać?
- Do Anglii
- A to proszę to dopisać...
- yyyy... nooo, pisze... "United Kingdom"...
- Ale to nie Anglia, poza tym proszę wpisać po polsku (i teraz się zaczyna! uwaga!) IRLANDIA!
- Ale ja chcę wysłać do ANGLII a nie do IRLANDII!
- Ale IRLANDIA = ANGLIA! - pracownica nie chce odpuścić i macha mi poleconym z wyraźnym grymasem na buzi.
- Ależ proszę pani Anglia = Wielka Brytania w większości ...chyba... - dostałam takiej amnezji, że aż mi wstyd a rechocząca za mną dziewczyna wcale nie ułatwiała koncentracji. Przyznam, że mnie też już się śmiać chciało ale świadomość tego, że jak zacznę rechotać jak ona, może się dla mnie płynnie skończyć mobilizowała do zachowania "poker face".
- Niech pani poczeka, zawołam kierowniczkę (jesooo!!!)... Boguuuuusia* ... cho no tu...
Przychodzi Bogusia (na szczęście szybko). Hela* wyjaśnia sprawę a Bogusia ze stoickim spokojem:
- Ależ Helu... powinnyście tu wpisać ISLANDIA bo Anglia to przecież inaczej ISLANDIA!
I w tym momencie dziewczyna za mną zwinęła się ze śmiechu a ja na jej widok parsknęłam takim śmiechem, że aż mi wstyd. Wiecie jak to jest: śmiech wywołuje śmiech, jak ziewanie wywołuje ziewanie... no nie szło się uspokoić...
Suma sumarum, po zużyciu trzech kopert (na trzeciej panie z poczty wypisały Anglia = Irlandia = ISLANDIA!, żałuję, że jej nie zabrałam!),
poprosiłam, że na własną odpowiedzialność wypiszę kopertę sama...
W życiu tak szybko do domu nie jechałam jak wczoraj - przy okazji przepraszam pana, którego prawie zabiłam gdy wybiegałam z poczty... wie pan, proszę pana... "siła wyższa" .
Marta... jeśli tym razem nie dojdzie to chyba sama Ci tą przesyłkę w zębach dostarczę
*imiona zostały zmienione "
hahhah, niesamowita sytuacja :))))))))))
Usuńale nie powiem - w tym kraju już mnie chyba nic nie zdziwi :(
ja na dodatek powiem Ci tak:
1. byłam w Stanach (nie mogę powiedzieć, że od teraz jestem super obeznana), ale za toalety się nie płaci.
2. to, że w Polsce za WC się płaci wiem, nie rozumiem tego, no ale już od dawna jakoś to akceptuję, ok.
3. ale że moja przyjaciółka wybrała się właśnie nad polskie morze na pole namiotowe i musi płacić za prysznic, szczęka opada mi na podłogę.........
Tak czy inaczej - dziękuję, ze mnie pocieszasz - mam nadzieję, że bagaż dostanę jak najszybciej...
hihih zetonik pod prysznic?Z tymi toaletami to jest dziwna sprawa, bo najpierw trzeba je w danym miescie znalezc, potem nabrac odwagi, aby do niej wejsc ;-) .Ja mieszkam w malej angielskiej wiosce, na prawde malej i wiesz, ze jest tu publiczna toaleta?...DARMOWA!!!Nie spotkalam sie jeszcze w UK, abym musiala za ta przyjemnosc placic, a jezdzac z dziecmi dosyc czesto korzystamy z takich miejsc-ostatnio nawet z toalety dla pracownikow w jednym ze sklepow, poniewaz moja mala corka nie doszlaby do publicznej.Ale mamy temat ;-) .
UsuńHehe, myślę, że publiczne toalety, i nie tylko, to temat rzeka... ;) Ale może darujmy sobie faktycznie ;D
UsuńCudowne!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJakie piękne foty:)))) Byłem tu wielokrotnie, ale zdjęcia mam na slajdach lub na papierze :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Ci się podobają, bo są tylko z telefonu! :)
Usuń