Welcome to Gainesville :) Welcome to Florida :)))

Kochani, witajcie już noworocznie! :)
Już każdy pewnie po szałowej sylwestrowej nocy, ale do blogosfery czas wracać. Ja wracam z przyjemnością po dłuższej nieobecności :)

Od dziś bowiem zaczynamy cykl: Florida State :)
Będę go oczywiście przeplatać innymi wpisami, z Polski i nie tylko, żeby się Wam ta Ameryka nie znudziła ;)
Gotowi? Jedziemy!
Już przy samym wjeździe do stanu Floryda zauważymy pojawiające się na autostradzie tablice głoszące: "Welcome to Florida - The Sunshine State". Jak się domyślacie, nie bez powodu :)
No i te słynne amerykańskie ciężarówki - zupełnie inne od naszych ;)
Szeroko, prawda? Nawet pas drogowy jest szerszy niż nasz. Nie wspominam już o rewelacyjnym stanie dróg.
I w końcu zaczynają pojawiać się moje ukochane - palmy - tak na nie czekałam! ;)
Turystom odwiedzającym Florydę kojarzy się ona z obrazkami z reklam i filmów - słońce, morze, piasek, a to wystarczy by zobaczyć to wszystko na własne oczy. Ten "Słoneczny Stan" jest wspaniałym miejscem na wakacje wśród oceanu i plaż, ale ma też piękne krajobrazy, niesamowitą florę i faunę i ciekawą kulturę, niż wynika to ze stereotypowych wyobrażeń. 
Nie bez powodu słowo 'florida' z hiszpańskiego przywiezionego przez kolonistów znaczy 'kwiat', bo tysiące kwiatów ukazało się ich oczom, kiedy dotarli do brzegu tego pięknego stanu.
Jestem pewna, że udowodnię Wam to w kolejnych wpisach :)
Z Sautee Nacoochee wybraliśmy się od cioci do jej syna, a naszego kuzyna Jaśka do Gainesville. 
Gainesville (położone ok. 7 godzin od Sautee, więc jechaliśmy baaardzo długo) jest położone w północno - środkowej części Florydy. Zamieszkuje je ok. 124 tys. ludności. Ludności bardzo młodej, bo to miasto uniwersyteckie. 

Tak, nasz kuzyn jest studentem, więc mogliśmy zobaczyć, jak bawi się amerykańska młodzież na studiach. Ale o tym nie będę opowiadać ;) Nasz kuzyn Jasiek jest jednak wzorowym uczniem, pełnym zapału do nauki i pracy, i szczerze, podziwiamy go, ponieważ studiuje naprawdę trudny kierunek - biologię mózgu. 
Możecie mi wierzyć, ale nie widzieliśmy w dwóch stanach ani jednego odnowionego McDonalds'a, tak, jak ma to miejsce u nas. Nie wiem, czy tak jest wszędzie, ale te, które widzieliśmy, jak powstały w latach 80. czy 90. tak stoją do dziś.
Ok, ale wróćmy do Gainesville.
Miasto jest siedzibą University of Florida i 8-go największego kampusu uniwersyteckiego.
Klimat Gainesville to klimat wilgotny subtropikalny, co, ku mojej ogromnej uciesze, od razu dało się odczuć :) Jestem zdecydowanie ciepłolubna, więc taka ciepłota była akurat dla mnie. Popołudniami często występują burze i czuć jeszcze większą wilgotność, ale to mi kompletnie nie przeszkadzało.
Było gorąco i.... przyjemnie :)))))
Dzięki takiemu klimatowi nie dziwi więc wszędzie występująca zieleń. Ta zieleń wręcz uderza. Roślin, jaszczurek, pająków i innych robalków jest ogrom! Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Ważne, że były palmy, a w takiej zieleni człowiek od razu robi się spokojniejszy...
Tu na zdjęciu - wynajmowany dom naszego kuzyna, w którym się zatrzymaliśmy. Poświęcę jemu, oraz zabudowie Gainesville osobny post.
Zapraszam Was na krótką wycieczkę po mieście.
Słynny State Theatre Hipodrom w stylu wikoriańskim.
Jasiek chciał pokazać nam trochę miasto od strony uniwersyteckiej. Mojego męża zabrał do jednego z większych sklepów z płytami winylowymi, gdzie za kilka dolarów kupił świetne płyty (mój mąż jest 'małym' melomanem jeśli chodzi o winyle ;). Był przezadowolony :)
A mnie zabrał na kawkę do Starbucks Coffee, bo nigdy nie byłam, gdzie można było poczytać nawet New York Timesa ;)))
Następnie pokazał nam kilka budynków Uniwersytetu i opowiedział o słynnych amerykańskich bractwach studenckich
Dopóki nie zobaczyliśmy wielu nazw bractw na tablicach otaczających budynki, wydawało nam się to niemożliwe, że oglądamy to wszystko naprawdę. Do tej pory znaliśmy takie historie z filmów - czy ktoś o nich nie słyszał? ;)
Budynki kampusu, czyli akademiki.
Te drzewa, zieleń mnie po prostu powalała...
Było popołudnie, więc zbliżało się na krótką burzę. A na zewnątrz ok. 30 st. C. Bez klimatyzacji w aucie - ani rusz.
Instytut Mózgu, czyli miejsce nauki i pracy Jaśka :)
Samotna studentka wracająca do akademika...
W następnym wpisie dalsza część Gainesville. Może mniej zielona, ale równie ciekawa :)
Już dziś Was serdecznie zapraszam.
Dziękuję za każdy ślad, jaki u mnie zostawiacie :)
Bye! :)

Komentarze

  1. Ojj ta Ameryka... aż zaczęłam sobie rozmyślać jakby to było, gdybym tam studiowała... Śliczne te wszystkie uniwersyteckie budynki! A co do ciepła - to w pełni cię rozumiem. Ja też jestem zdecydowanie ciepłolubna, i teraz zimą tak tęsknie do słońca.

    Coraz bardziej też zastanawiam się nad tym programem work&travel, dzięki któremu mogłabym odbyć taką podróż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kilkoma znajomymi, którzy byli na takim programie w Stanach rozmawiałam i nie było osoby, której by się nie podobało :)
      Sama nie byłam, więc polecić nie mogę. Ale polecić mogę z perspektywy moich wakacji - warto! :)))))

      Usuń
  2. Roślinność robi wrażenie, chciałabym mieć dom osadzony w tak pięknej okolicy! Na Florydę nigdy mnie nie ciągnęło, więc masz wyzwanie: zmienić to swoimi wpisami ;) Pozdrawiam, wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się Ciebie przekonać do Florydy, bo jest piękna :)
      Dziękuję, wzajemnie, wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :))))

      Usuń
    2. To czekam na kolejne posty :)

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Echhh, któż z nasz nie marzył chociaż raz w życiu o tym, żeby być amerykańskim studentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, dokładnie ;))))
      Ale to dla mnie takie nierealne ;)))))

      Usuń
  5. Zwiedziliście niezły fragment USA i przy okazji spotkaliście się z rodziną - super! My wybieramy się do USA w lutym, ale w planach mamy tylko NYC. Na resztę przyjdzie jeszcze pora :) Czekam na kolejne części relacji!
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wzajemności! :)
      Super, że lecicie... Też bym chętnie się wybrała :))))))
      Aż mi się zatęskniło...

      Usuń
  6. Biologia mózgu - brzmi nieźle, dobrze, że nie znam Twojego kuzyna, bo pewnie bym go zamęczyła milionem pytań:) Podoba mi się to miasteczko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troszkę nam poopowiadał o różnych ciekawych doświadczeniach w związku ze swoim kierunkiem studiów. Oni mają tam baaaaardzo dużo praktyki, w przeciwieństwie do naszych studiów ;)

      Usuń
  7. Palma na podwórku? Też bym taką chciała mieć :D Na razie Floryda prezentuje się wspaniale. Nie sądziłam, że tam tyle zieleni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Floryda jest cała zielona i tak mi się już zawsze będzie kojarzyć. Jeszcze zobaczysz Jula! ;)

      Usuń
  8. Jak tam cudnie zielono, nie mogłam się napatrzeć. A miasteczko uniwersyteckie oglądałam trochę w Oxfordzie, ale chętnie zobaczyłabym to na Florydzie. Fajnie mieliście, że mogliście tyle zobaczyć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze więcej zielonej Florydy, obiecuję :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Świetna relacja i piękne zdjęcia :) Może inwestują tylko w europejskie MC Donaldy :)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, kto ich tam wie? ;))
      Dziękuję, wzajemności! :)

      Usuń
  10. jak zwykle cudna relacja :))))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudownie, cieplutko, zielono! Imponujące palmy, które uwielbiam! Co do robaków to już mój entuzjazm stygnie...;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie były takie straszne, po prostu lubią takie środowisko ;)))
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Całkiem całkiem:) Czekam na ten ocean i plaże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj, to jeszcze trochę ;)
      Na razie jesteśmy w centrum Florydy i trochę czasu tu spędzimy :)
      Będzie zielono :)

      Usuń
  13. szkoda ze moja koleznka nie umie po polsku, pokazalybm jej Twojego bloga :) ona wybiera sie juz niedlugo w tamte rejony :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojejjj, ale jej fajnie! zazdraszczam jej! ;)
      bloga nie musi czytać, może pooglądać ;) ale z resztą zobaczy niedługo to wszystko na własne oczy :)

      Usuń
  14. Niezwykłe bogactwo przyrody, a to przecież miasto. Palmy rzeczywiście wyglądają wspaniale. Widać tę Twoją radość przebywania w tym rejonie, czekam na zdjęcia z okolic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zwykłe miasteczko, a zieleń robi wrażenie! :) Cieszę sie, że widać moją uciechę na zdjeciach ;)
      Więcej wpisów będzie na pewno! :)

      Usuń
  15. Ja jestem ciekawa co z tymi Macami, bo w calej Europie sa one coraz piekniejsze i to doslownie. Mam dwa ulubione, tyle ze po dwoch stronach kanalu niestety, gdzie siedzenie tam godzinami to czysta przyjemnosc. Czekam na dalsze relacje z Florydy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wysłałam wczoraj wniosek wizowy, w końcu ;)
    Zobaczymy czy USA będzie mi dane :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ super! Oj bardzo bym chciała to wszystko zobaczyć na własne oczy:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zazdroszcze im tego ciepla i te burze nie bylyby dla mnie takie straszne.Fajnie sie zapowiada "nasza" wspolna z Toba podroz po Florydzie.Ta zielen jest faktycznie piekna.Czekam na wiecej!Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - mnie ta duchota w ogóle nie przeszkadzała, czy wilgoć. Ciepło i krajobraz zastępują wszelkie niedogodności :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty