Na słonecznej Lido Beach...:)
Lido Beach była kolejną plażą na której wylegiwaliśmy się w Sarasocie. I tam Was dziś zabieram.
Plaża ta umiejscowiona jest na kolejnej wysepce miasta, mianowicie na Lido Key. W porównaniu ze Siesta Key Beach, nie jest taka wielka. Poza tym położona jest w bardzo modnej części miasta, gdzie królują luksusowe hotele i domki przy plaży.
Generalnie, ja na plaże nie narzekałam - w końcu to jedne z ładniejszych na jakich mogłam być - ale jednak Lido mnie jakoś nie zachwyciła.
Może przez ilość turystów?
Może nie do końca tak czysta woda, jak mieliśmy okazję widzieć na Sieście?
Ale chyba nie ma się co dziwić, bo plaża ta jest chyba najbardziej wysunięta w Zatokę Meksykańską, toteż woda przynosi tu swoje oceaniczne dno...
...które akurat na tej plaży było tak owocne, że zmieniłam się w zbieraczkę muszelek.
Do domu przywiozłam całą torbę muszli, najróżniejszych rozmiarów, trochę fragmentów rafy koralowej... Może Wam kiedyś pokażę, to się pośmiejecie ;)
Na te budki, przyznaję, że czekałam... Czy ktoś nie oglądał choć jednego odcinka "Słonecznego patrolu"? ;)
A tu towarzysze, którzy nadają Florydzie cały swój urok...
Widzicie mnie? Ta po prawej to ja, poławiaczka muszelek ;) Mężu chodził po plaży i cykał fotki, a ja niczego nieświadoma, wojowałam z falami, które zakrywały mi znaleziska ;)
I spacerki... Moje stopy uwielbiają piasek w połączeniu z wodą... Wasze też? :)))
Przygotowanie na ślub przy zachodzie słońca....
Romantycznie....:)
Nieopodal Lido Beach znajduje się tzw. St. Armands Circle, czyli trochę taki pasaż, deptak nadmorski, umiejscowiony w samym środku wysepki (ma kształt koła, dlatego circle), oczywiście z ekskluzywnymi sklepami, restauracjami itp.
Poniższe zdjęcie pochodzi z internetu, mniej więcej obrazuje widok na St. Armands i na Lido Beach:
Przyznaję, postanowiliśmy posilić się w jednej z takich restauracji, ponieważ zawsze chciałam spróbować kraba ;)
Jadłam już niektóre owoce morza i lubię je, przyznaję, ale krabik mi się marzył :)
Na nasze lokum wybraliśmy sympatyczną restaurację hiszpańską (!) Columbia.
Byliśmy bardzo dobrze obsłużeni, woda oczywiście za free, ale zamówiliśmy również winko i piwo.
I voilà! ;)
Mężul zamówił panierowane krewetki na pałeczkach z boczku w cieście, do tego ryż w kurkumie z groszkiem :)
A ja pastę w sosie pomidorowym i kawałkami z mięsa kraba. Dodam tylko, że było to niebo w gębie warte swojej ceny :))))
Do zobaczenia!
Dziękuję, że zaglądacie i sypiecie miłym słowem :)))
Plaża ładna, może te blokowiska psuły trochę krajobraz i dlatego Cię nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńAch te palmy, za każdym razem kiedy je u Ciebie oglądam tęsknię za wakacjami...
Pozdrawiam:)
Mi jakoś szczególnie bloki przy plaży nie przeszkadzają. Chyba bardziej chodzi o to, że na Siesta Beach był tylko piaseczek niekończąco się ciągnący, gdy tymczasem na Lido trochę więcej oceanicznego dna.... Ale tak jak mówię, miało to swoje plusy, bo nazbierałam muszelek :))))
UsuńAch ten klimat wakacji, beztroski... Często go tu znajduję i dlatego lubię tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie :)) Zapraszam :)
UsuńPlaża zdecydowanie przypadła mi do gustu. Z chęcią na niej bym poplażował. Niby USA, a piwo hiszpańskie :)
OdpowiedzUsuńNo własnie, wybraliśmy hiszpańską restaurację ;)
UsuńPlaża ładna, ale Siesta była dla mnie ładniejsza :)
Odpoczynek w takim miejscu to spełnienie marzeń, można popływać i zbierać muszelki.
OdpowiedzUsuńObiad wyglądał bardzo apetycznie, warto popróbować nowych smaków.
Pozdrawiam :)
Na takich plażach to tylko błogie lenistwo... pływanie, odpoczynek wśród fal, opalanko..... aż mi sie chce wakacji! :)))
UsuńAguś, ależ super plaża! :) Oglądając Wasze zdjęcia pomyślałam sobie: jakie cudowne jest życie, gdy człowiek ma możliwość podróży, ah! :)
OdpowiedzUsuńI jak tęsknie już za morzem.
Urocza jesteś :) Buziaki!
Aldonko, przyznaję to nasza jak na razie najbardziej odległa podrfóż i najbardziej kosztowna, no ale poślubna, więc stwierdzilismy, że zaszalejemy ;))
UsuńCo do innych podróży, to naprawdę staramy sie wybierać jedne z najtańszych opcji :)) Szukamy, szperamy, no i często wychodzi nie-samolotem, więc po prostu taniej,a często wiecej... :)))
Dziekuję za miłe słowa! :*
Krab przepyszny jest ;) fakt faktem. Z owoców morza nie jadłam ostryg jakoś mi przechodzi chęć jak je widzę.
OdpowiedzUsuńA plażowania czas nadchodzi wielkimi krokami , wiec plaża przyda się.
Tak na serio to w Norge nie liczy się plaża, kamyk, kawałek trawnika, kobieta pada i się opala. Co będzie jechać na plaże 10 km!
Ja pewnie jeszcze wielu smakołyków morskich nie próbowałam, ale ostrygi bym spróbowała chetnie, chyba ;D
UsuńMasz 10km do plaży? Oj, ja bym wolała te 10km podjechać i rozłożyć się na piaseczku, ale jak człowiek ledwo żyje to i skrawek trawnika czy kamyka wystarczy, żeby odpocząć i sie poopalać ;D
Plaża na pewno ładniejsza niż wiele europejskich, ale nie ma w sobie czaru. A któż nie lubi połączenia wody z piaseczkiem? :)
OdpowiedzUsuńPewnie wszyscy :)))))))))
UsuńEstrella Damm - to na pewno s Stanach? :) Piasek, woda, budki ze Slonecznego Patrolu, romantyczna slubn sceneria... wszystko do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńNa pewno, choć piłam to piwko też w Hiszpanii i pamiętałam, że było bardzo dobre :)
UsuńDo mnie też wszystko przemawia :)
Troszke sie teraz ogrzalam ogladajac Twoje zdjecia, bo u mnie jak zwykle wiuchta i ponuro.Z checia bym sie tam teraz teleportowala i pospacerowala po takim piaseczku.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj ja też...teleportacja wskazana :))) Ciepełko, piaseczek i myśli.... o niczym.... relax.... :)))))))))))
UsuńOj, zamarzyły mi się praaawdziwe wakacje. Rewelacyjne zdjęcia. Jedzonko też wyszukane, chociaż ja mam ciągle opory...
OdpowiedzUsuńTaka piękna z Was para. Ach...
Pozdrawiam ciepło!
Zapewniam, że jedzonko przepyszne, więc szczerze polecam spróbować owoców morza :)))
UsuńDziękujemy za miłe słowa :))
A u Ciebie wakacje na całego. Twój obiad musiał smakować wybornie, pycha! No wcale się nie dziwię, że zbierałaś muszelki - pewnie robiłabym to samo:D
OdpowiedzUsuńMuszelek - cała torba! :D
UsuńA obiadek pychotka :)))
Ładne miejsce na opalanie i kąpiele wodne. Jak inne są to plaże od naszych, to widać, szczególnie te palmy wyglądają oszałamiająco. Jednak sam sposób spędzania czasu już podobny do naszego. Niedługo i u nas będzie można zażyć takich spacerów brzegiem morza :)
OdpowiedzUsuńOj tak, mam nadzieję, że może w tym roku uda nam się zobaczyć polską plażę.... :))
UsuńPlaża nie tak rajska jak Siesta, ale ma swój klimat. Piasek trochę jak w Polsce, a woda mimo, że nie tak przejrzysta i tak zachwyca swoim kolorem. Piękna muszelka, a właściwie to już muszla w porównaniu z bałtyckimi muszelkami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oooo, muszle znalazłam jeszcze większe - to była jedna z pierwszych tych większych :)))
UsuńCieszę się, że mimo wszystko plaża do Ciebie przemawia, bo w sumie my też czuliśmy się na niej bardzo dobrze :)
Fantastyczna dawka energii ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńCieszę się! Pozdrawiam również! :)
Usuń