Welcome to Gainesville :) Part 2.
Hallo! :)
Dziś zabieram Was na dalszy spacer po Gainesville. Kolejnym miejscem, jakie zwiedziliśmy w tym mieście z naszym kuzynem Jasiem był wielki stadion uniwersyteckiej drużyny footbolowej "Florida Gators".
Dlaczego 'gators'? Oczywiście od 'aligators'. Ale o tych stworach kiedy indziej :)
Dziś zabieram Was na dalszy spacer po Gainesville. Kolejnym miejscem, jakie zwiedziliśmy w tym mieście z naszym kuzynem Jasiem był wielki stadion uniwersyteckiej drużyny footbolowej "Florida Gators".
Dlaczego 'gators'? Oczywiście od 'aligators'. Ale o tych stworach kiedy indziej :)
Następnie trochę objeździliśmy miasto i w końcu pewnego popołudnia Jasiek zabrał nas ze swymi znajomymi do jednego z ulubionych pubów. Oczywiście, można się domyślić, że najsłynniejszy tamtejszy alkohol to...piwo ;)
Kiedy indziej wybraliśmy się na włoskie jedzenie w przyjemnej knajpce, gdzie można było zjeść na zewnątrz :)
Ja z Anną, dziewczyną Jasia. Ania jest bardzo sympatyczną Amerykanką :)
W związku z tym, że Gainesville nie leży nad oceanem ani żadną wodą, takiego schłodzenia trochę brakuje... Ogromna wilgotność + duuuuże temperatury aż proszą, żeby wziąć kąpiel. I można ją wziąć :) W niewielkim basenie, dookoła prywatnych domów, ogrodzonym, w ciszy i spokoju, odpocząć i orzeźwić się :)
W związku z tym, że Gainesville nie leży nad oceanem ani żadną wodą, takiego schłodzenia trochę brakuje... Ogromna wilgotność + duuuuże temperatury aż proszą, żeby wziąć kąpiel. I można ją wziąć :) W niewielkim basenie, dookoła prywatnych domów, ogrodzonym, w ciszy i spokoju, odpocząć i orzeźwić się :)
Tak można odpoczywać, plus konieczna przenośna lodówka w torbie i schłodzone picie. Bez wody nie da się tam żyć.
Z ciekawostek, w każdej restauracji, knajpie, pubie, barze itp. - nikt nie może nam wody odmówić i jest ona, of course, za darmo ;)
Nie byłabym sobą, gdybym nie pokazała Wam kolejnych mega hamburgerów. Wiem, wiem - one Was nie zachęcają. Dopóki nie spróbowałam - mówiłam to samo ;))
Więc przepraszam z góry, ale... hamburgery będą sie pojawiać ;)
Więc przepraszam z góry, ale... hamburgery będą sie pojawiać ;)
ale milo oglada sie zdjecia kiedy siedzciei nad basenem i spacerujecie w szortach a ja siedze pod kocem bo za oknem zimno i deszczowo :D
OdpowiedzUsuńu mnie w tej chwili też ziiiiimno, więc aż cieplej się robi, jak się wspomina tamte ciepłe dni ;)
UsuńBardzo sympatyczne zdjęcia:) I tak miło pooglądać ciepełko w te zimowe dni.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńTakiego kokosa to bym sobie zjadła. A za hamburgery na razie podziękuję ;P
OdpowiedzUsuńGainesville wydaje się być spokojną okolicą. Ale może tylko pozornie?
Kokosy i inne owoce - pychotka! Ale burgery też dobre ;))
UsuńCzy Gainesville jest spokojne? Nie wiem, tym bardziej że spędziliśmy tam zaledwie 5 dni :)
Ale na pewno sympatyczne i zielone :)
Smoczy owoc? Pierwsze słyszę, ale już mam ochotę spróbować! Hamburgerów nie lubię, ale może jakbym pojechała do Stanów zmieniłabym zdanie?
OdpowiedzUsuńSmoczy owoc, czyli dragon fruit jest naprawdę smaczny :)) Polecam spróbować :)
UsuńA hamburgery, powtórze się znów - nam smakowały i myślę, że wielu osobom by smakowały.
Amerykanie mają zdecydowanie lepsza wołowinę w burgerach niz my ;)
Gainesville to fajna okolica - jak widac na Twoich zdjęciach:) I znowu to napiszę burgery to zło:D
OdpowiedzUsuńFajna :)
UsuńA burgery - pycha ;)))
Bardzo kusząco wyglądają zarówno owoce jaki hamburgery. Też przyłączam się do zachwytów, ze fajnie obejrzeć letnie zdjęcia w zimowy wieczór. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają, dziękuję :)
UsuńPozdrawiam również! :)
Stadion swoją drogą, ale ja bym chętnie zobaczyła zawodników:)
OdpowiedzUsuńOj ja też ;)))
UsuńPodobają mi się te szerokie ulice w miastach. Fajnie, że pomyślano o takich wewnętrznych basenach pośród domów. To działa na zasadzie, że kilku sąsiadów finansuje taki basen, czy to własność miasta ?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie wiem ;)
UsuńPodejrzewam, że to własność mieszkańców, bo kuzyn mówił, że 'teoretycznie' są kamery i nie powinno sie wchodzić, ale mimo to ludzie z tego korzystają. I jakoś tak... nikt nie ma z tym problemu ;)
Fajny taki kuzyn co zna wszystko co gdzie i jak i jeszcze ma czas zeby wam to pokazac :)
OdpowiedzUsuńAkurat na te kilka dni znalazł czas (studenci są bardziej czasowi-nie oszukujmy się ;))) Ale też momentami organizowaliśmy sobie czas sami :)
UsuńMoją uwagę nie przykul stadion tylko Ty! Pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :)
UsuńW pełni się zgadzam ! :)
UsuńDziewczyny! Zawstydzacie mnie ;))
UsuńAch ta Ameryka... wszystko w ogromnych rozmiarach, stadion, jedzenie, owoce...I jeszcze te typowo amerykańskie bary. Chciałabym to wszystko zobaczyć kiedyś na żywo, a w szczególności skosztować takiego kokosa, wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będziesz jeszcze kiedyś miała okazję ;))))
UsuńŻyczę Ci tego! :)