Welcome in Alpine Helen! :)
Witajcie w Helen - alpejsko - bawarskiej wiosce, tyle że w Ameryce! ;)
O co chodzi? Już tłumaczę :)
Helen (obok którego mieszka nasza ciocia) jest miasteczkiem położonym na rzece Chattahoochee (czyt. Czatahuczi; County White) w północnej części stanu Georgia. I nie byłoby w nim może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miasto stało się repliką typowej alpejsko - bawarskiej wioski, tyle że nie w Alpach, a u podnóża Appalllachów ;)
Klasyczny południowo - niemiecki styl obecny jest na każdym budynku, dlatego turystyka jest głównym przemysłem w Helen. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy :) Z resztą sami popatrzcie, zapraszam Was bowiem na dzienny spacer po Helen...
Bawarski styl nie zmienia jednak faktu wszechobecnych amerykańskich flag (czy to w tradycyjnej formie czy też nie :)
Tamtejsze drogi podobno bardzo upodobali sobie motocykliści, bo trasy są ładne, szerokie, z pięknymi widokami na otaczające miasto i okolice - wyżyny, doliny i góry.
Nawet wiele restauracji, takich popularnych jak Wendy's czy Huddle House upodobało sobie bawarski styl. W Huddle House postanowiliśmy zjeść naszego pierwszego amerykańskiego hamburgera. Cóż.... Ociekał tłuszczem, był ogromny, ciężkostrawny, ale - o zmoro! - przepyszny! :D Ja do tej pory uważam, że oni wrzucają do tego jedzenia jakieś uzależniacze, bo wszystko mi smakowało, a burgery zwłaszcza!
Czyż nie wygląda przerażająco? Uwierzcie - zjedlibyście :)
I dlatego zupełnie nie dziwię się (przepraszam z góry za moje zdjęcie), że wśród Amerykanów panuje otyłość. To jest jeden z głównych minusów. Na tym zdjęciu te dziewczynki mają może ok. 15 lat...
Zmieniając temat. Helen jest miasteczkiem, w którym nie jest jakoś specjalnie tłoczno. W tygodniu są wręcz pustki. Ludzie pojawiają się dopiero w weekend. I to nawet sporo. A w okresie od września do listopada, kiedy rozpoczynają się imprezy, festiwale czy nawet słynny niemiecki Oktoberfest - miasteczko ponoć pęka w szwach od ludności ;)
A tymczasem ja dalej zapraszam Was na spacer...
Słynna juz Chattahoochee River, po której można popływać w pontonie (my nie popływaliśmy, ponieważ wiedzieliśmy, że będziemy pływać na florydzkiej rzece Santa Fe, więc z tej uciechy zrezygnowaliśmy)
Ogromnie podobały mi się tamtejsze kwiaty (podobne do naszych bzów, tyle, że kwitną prawie cały rok)
Przez centrum miasteczka przepływa, oprócz rzeki, mały wodospad, a dokładnie wodospady - Alana Falls. Maleńkie, w środku niewielkiego parku, z miejscem na barbecue, pikniki i placami zabaw dla dzieci.
Droga do... No właśnie - dokąd? :)
W końcu mały przedsmak amerykańskich domów. Choć te w Helen nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie. Za to te na Florydzie...oj już tak! Poświęcę im nawet osobny wpis :)
Dom św. Mikołaja w środku lata? Czemu nie? ;) W końcu zimy u nich i tak marne... :D
A tak smakowały najpyszniejsze lody w Helen! :)
Do usłyszenia - następnym razem Helen by night :)
Oczywiście, jak zawsze zapraszam Was na naszą budowę - widać coraz więcej! :)
casa-miparaiso.blogspot.com
Całkiem fajne to miasteczko. Te burgery mnie obrzydziły bleee
OdpowiedzUsuńWyglądają okropnie, ale smakowały naprawdę ok! :D
UsuńAle okropnie tłuste, nic dziwnego że jedząc w ten sposób ledwo można się na krześle zmieścić.
UsuńDlatego ja stwierdzam, ze dodają tam jakiś uzależniaczy ;)
UsuńCo innego, kiedy my tylko takich spróbowaliśmy garstkę, co innego, jak się je tak całe życie..., :(
Niesamowite, takie alpejskie miasteczko w USA, bardzo mi się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńUrocze miasteczko :)
OdpowiedzUsuńNam też sie podobało :)
UsuńO! A w Teksasie byliście?? Szkoda, że dopiero teraz Was znalazłam... mogliście mnie odwiedzić :) Lubię te alpejskie miasteczka, jest ich bardzo wiele, gdziekolwiek się nie zajdzie. Na Południu warto tropić dobrą kuchnię z domieszkami kreolskiej i... gotowane fistaszki, które przyjechały na południe wraz z czarnymi niewolnikami z Afryki zachodniej. Pozdrawiam Was serdecznie! Czekam na zdjęć i przygód ciąg dalszy!!
OdpowiedzUsuńNo cóż, do Teksasu jeszcze kawałek drogi, ale może kiedyś? ;)
UsuńDziękujemy za ciekawe informacje na temat południa - przyznaję, ze pierwszy raz słyszymy o fistaszkach i aż żałujemy, ze o nich nie wiedzieliśmy ;)
Będziemy systematycznie pisać :)
Pozdrawiamy ciepło :)
Stany są bardzo zróżnicowane. Nikt mi nie będzie wmawiać, że to tylko betonowa pustynia itp.
OdpowiedzUsuńDokładnie - jesteśmy przykładem, że można znaleźć prawdziwe perełki :)
UsuńHmm, nie wiem po co budować w swoim kraju coś na wzór innego. Jakoś mi się to nie podoba i widać po tych domkach,że są "podrabiane", brakuje im niemieckiego "ordnung muss sein" i uroku bawarskiej wioski...
OdpowiedzUsuńCo do amerykańskiej kuchni, to nienawidzę hamburgerów! Ale będąc w Stanach grzech nie zjeść choć jednego.
Pozdrawiam :)))
PS Fajny ten nowy nagłówek, ładne zdjęcia!
UsuńZ hamburgerami się zgodzę :)
UsuńCo do 'podrabianego bawarskiego stylu' - mnie się w miasteczku podobało :)
Cieszę się, że nagłówek i zdjecia się podobają :)
Akurat byłem niedawno w Bawarii, daleko temu miasteczku do ich domków. To tylko nieudolne naśladownictwo. Takie te domki jak z dykty. Może Amerykanom to się podoba, bo stanowi inność od powszechnie stosowanego tam taniego budownictwa drewnianego, ale ja klimatu Bawarii w tym nie znajduję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem, nie byłam w Bawarii, ale kiedy pierwszy raz się tam wjeżdża - takie to miasteczko robi wrażenie. Być może jest to nieudolne naśladownictwo (Amerykanie mają zdolności do przesady), ale z pewnością jest bardzo inne od pozostałych miasteczek górskich.
UsuńRównież pozdrawiam.
Te domki genialne. Wygląda, jak w wesołym miasteczku. Czułabym się tam, jak w bajce:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobają :)
UsuńMimo calej austriackosci, amerykanskosci nie ukryja:) Te samochody, motory, bar i zarcie, zywcem jak z filmow.
OdpowiedzUsuńPs. rzeczywiscie przeniesli alpejskie chalupy, bo kiedys czytalam, ze tak robia?)
No nie ukryją ;)
UsuńCo do przenoszenia domów - nie mam bladego pojęcia ;)
Niesamowite miejsce! Wygląda jak z bajki.
OdpowiedzUsuńCo do otyłości Amerykanów to jest to niestety przerażające, że tak nie dbają o swój wygląd i zdrowie - taki panuje niestety stereotyp, ale myślę, że nawet mieszkając w USA można sobie z tym radzić i wystarczy chcieć żyć zdrowo.
Oczywiscie, że można - my sobie radziliśmy! ;))
UsuńPoza tym ciocia, która jest oczywiście Polką, odżywia się bardzo zdrowo, z resztą jak cała rodzinka tam mieszkająca :)
Faktycznie mało "amerykańsko" :), dobrze że flagi przypominają gdzie jesteście :). Gdyby amerykanie mieli swoją Heidi to na pewno mieszkałaby właśnie tam. Marzy mi się Tyrol i Bawaria, może być w USA. A Hamburger wygląda tłusto ale pysznie, zjadłabym!
OdpowiedzUsuńChociaz ty jedna byś zjadła! ;) Wszyscy inni mówią bleee ;)
UsuńAle uwierzcie mi na słowo, po zamówieniu hamburgera, każdy by go zjadł - jestem tego pewna w 110% :D
Ciekawa jestem gdzie jest wiecej miasteczek w tym stylu,ktos tam pisze ze jest mnustwo,mieszkam tuok 30lat i wiele stanow zaliczylam.Szokujace jest rowniesz to ze niebedac tu wszystko mozna krytykowac budynki nie przypominaja tch oryginalnych z Bawarii,.....???/ niechce sie wypowiadac na co to zakrawa.
OdpowiedzUsuńAch... niech już tak zostanie, że jednemu sie coś bardziej podoba, innemu mniej :)
UsuńPrzyjemne to miasteczko, szkoda tylko tych dziewczynek...ehhh...
OdpowiedzUsuńMiasteczko a i owszem... ;)
Usuńprzepiękne miejsca cudowności dladuszy i oczu -Aguniu ja mam u ciebie całkowite problemy z pozostawiem komenta może ten przejdzie a póki co dziękuję ci za wsyzstkie posty ostatnie oj pozwiedzałam dzięki -papappa buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńja już nie wiem o co chodzi z tymi komentarzami... :(
Usuńale ten jakoś dał radę i jest :)
dziękuje pani Mario za miłe i ciepłe słowa, pozdrawiam! :)
Ciepło tam mieliście. Cóż, ja jednak wolę Helen nocą :) A do amerykańskiego jedzenia, nikt mnie nie przekona, chociażby było naprawdę przepyszne.
OdpowiedzUsuń;)
Usuń