Weneckie domy kontra 'acqua alta'

     Wenecja jest miastem, które wyrosło na wodzie. I wiem, że już pisałam o tym w poście o Wenecji, ale wracam do tego problemu, gdyż wiem już o nim nieco więcej. Tylko niektóre z weneckich domów powstały rzeczywiście na wyspach, resztę osadzono na wbitych w utwardzone dno laguny jodłowych i dębowych palach, które sprowadzono prawdopodobnie aż z lasów Dalmacji!
 
 
Ustawiano je w kierunku spiralnym, zaczynając od środka bardzo blisko siebie, jeden obok drugiego, co zapobiegało przedostawaniu się powietrza i ich butwieniu. Następnie na palach tych kładziono modrzewiowe pomosty i dopiero na nich osadzano fundamenty z twardego istryjskiego kamienia. W ten sposób już w XVw. powstało większość weneckich domów, i co ciekawe, metoda ta okazała się dość trwała.
Kiedy w 1907r. zawaliła się dzwonnica bazyliki św. Marka, można było zobaczyć jej fundamenty, które zachowały się w prawie nienaruszonym stanie. Przyczyna runięcia budowli była ponoć inna - zbyt duża jej wysokość.
By utrzymać się na palach weneckie domy nie powinny mieć więcej niż 2 piętra. I taka była przeważnie konstrukcja typowego weneckiego domu, w którym na parterze znajdowały się: kuchnia, kantor kupiecki, skład itp.; natomiast na tzw. 'piano nobile' - reprezentacyjnym 1 piętrze mieściły się apartamenty właścicieli.
 
Domy takie zwane były przeważnie ca', co jest skrótem słowa casa (dom). Pomimo, że w jęz. włoskim zarówno pałac, jak i kamienica to palazzo (nawet jeśli danej kamienicy daleko do pałacu), to w Wenecji na to określenie zasłużyły sobie tylko nieliczne kamienice. Podobnie jest ze słowem piazza. W Wenecji tylko jeden plac określony jest tym słowem - Piazza di san Marco. Reszta placyków to campi - czyli dosłownie pola, poletka. Wzięło się to stąd, że przeważnie były to pola przed kościołami.
W Wenecji występuje również związane z wodą zjawisko tzw. wysokiej fali, czyli acqua alta. Mówimy o nim kiedy poziom wód przekracza 1,1m. Można się jednak łatwo, bez żadnych pomiarów zorientować kiedy występuje 'acqua alta' - wiele bowiem miejsc w Wenecji jest wtedy zupełnie zalanych (np. często plac św. Marka) i brodzi się w wodzie nawet po kolana. By choć trochę ułatwić życie mieszkańcom i turystom, rozkładane są drewniane platformy.
Stan zagrożenia wysoką wodą (niestety w okresie zimowym coraz częściej) ogłaszany jest przez dźwięk syren. Wprawdzie zapiski kronikarskie dokumentują taki stan rzeczy od początku istnienia miasta, ale nigdy z taką częstotliwością, z jaką zdarza się to ostatnio.
Byliście kiedyś w Wenecji? Ja byłam latem i nie zaznałam zjawiska wysokiej wody, ale może Wy się z nią zetknęliście? Czy to naprawdę jest niebezpieczne dla egzystencji ludzi tam mieszkających? Nie wiem, czy chciałabym mieszkać w mieście, które ciągle zalewane jest wodą. A Wy co sądzicie? Czekam na Wasze opinie :)

Komentarze

  1. Agnieszko kochana ten post mnie wzruszył do łez i zostawiam bez komentarza na pewno to zrozumiesz buziaczki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie do końca rozumiem, dlaczego mój post jest aż tak wzruszający, ale mam nadzieję, że jeśli już, to pozytywnie wzruszający :)

      Usuń
  2. Bylam w Wenecji w czerwcu 2010 roku, nie zaznalam zatem zjawiska wysokiej wody. Oczywiscie draznily mnie tlumy turystow, no coz, ale bylam jedna z nich.Wenecja wkurza mnie tylko z jednym, nie jest to miasto dla rodzin z dziecmi. Nasza mlodsza corka miala wtedy 3 miesiace i przenoszenie wozka przez wszystkie mostki, mosteczki odbilo sie nieco na naszych kregoslupach.Ogolne wrazenie jednak-bardzo pozytywne, ale mieszkac bym sie tam bala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam w 2010r. w Wenecji - ale w sierpniu :)
      Wrażenie jak najbardziej pozytywne, ale też nie wiem czy mogłabym tam mieszkać :)

      Usuń
  3. Byłam w Wenecji. Na szczęście o 8 rano, pustki i piękno mogłam się upoić do pełni szczęścia, bez tłumów turystów, mogłam pozwolić sobie na błądzenie i wciskanie się w najmniejsze uliczki. Było tak cudownie że zawsze mile będę wspominać ten drugi raz w Wenecji, za pierwszym razem tłumy i nieznośny fetor.. nie ciągło mnie nawet by ponownie odwiedzić i jakże miłe zaczarowanie tym miastem, wyjątkowym. Chciałabym tam pomieszkać tak miesiąc, we własnym mieszkaniu, nie w hotelu, doznać i poznać na wskroś...
    Rzecz jasna nie na stałe...
    No i bal karnawałowy przydałoby się tamże zaliczyć :))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takim karnawale w Wenecji to i ja marzę! :) może kiedyś? ;)

      Usuń
  4. Byłam w Wenecji kilka razy, ale to było tak dawno temu, że mam silną potrzebę tam wrócić. Bardzo bym chciała. Czy jednak chciałabym tam mieszkać? Na stałe chyba nie: bo woda, bo tylu turystów, ale jakiś kilkumiesięczny kurs włoskiego z przyjemnością tam bym zrobiła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włoski język świetny, ale i tak marzę, żeby władać dobrze moim ulubionym, czyli hiszpańskim :)
      Co mam nadzieję, że rozumiesz, bo to do Hiszpanii rwie się moje serce! :)

      Usuń
  5. W Wenecji jestem całkowicie zakochana. Pierwsze i ostatnie zdjęcie są mistrzowskie. Wtedy Was tam zalało?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, ja byłam w sierpniu w Wenecji - odsyłam tutaj http://viva-elmundo.blogspot.com/2012/11/w-bajkowym-miescie-karnawau-woskiego-w.html . Było ciepło i słonecznie :) Ten powstał natomiast pod wpływem informacji na temat acqua alta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wenecja wygląda prześlicznie na zdjęciach. Osobiście nigdy tam nie byłam. Ale spotkałam się najróżniejszymi opiniami na temat tego miasta. Jedni byli zachwyceni, inni mniej, chociażby ze względu na wilgoć. Mieszkać bym tam nie chciała, ale zobaczyć owszem. I chyba powinnam się pospieszyć, bo coraz częściej się słyszy, że Wenecja jest zagrożona i bardzo możliwe, że niedługo przestanie istnieć. Odpukać, oczywiście.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wenecja nadal przede mną. I nie miałabym nic przeciwko brodzeniu w wodzie po Pl. Św. Marka...oczywiście w kaloszach :). Ostatnie zdjęcie super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja chyba pozostanę przy tej opcji bez acqua alta :)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Choć to nie artykuł, tylko zwykły post :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty