Malowniczo położona Sarasota kluczem do serca Florydy :)
Witajcie :)
Od dziś rozpoczynamy cykl zachodniego wybrzeża Florydy i pozostaniemy w tej części na dłuższy czas :) Nasz najdłuższy pobyt na Florydzie odbył się właśnie tu: w Sarasocie i w okolicach małej miejscowości Parrish, gdzie nocowaliśmy u kuzynów (ale o niej innym razem).
Sarasota położona jest na malowniczym wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej i uważana jest za centrum kulturalne Florydy. Dziś zabieram Was na mały spacer po Sarasocie, a w następnych wpisach poznacie muzeum założyciela tego pięknego miasta oraz dlaczego Sarasota oferuje liczne atrakcje artystyczne, przyrodnicze i wypoczynkowe. Uprzedzam - tutaj muzeum to nie takie muzeum zamknięte w 4 ścianach, oj nie, ale o tym się przekonacie;)
Tutejsze plaże należą do najpiękniejszych na całej Florydzie, ale to jeszcze postaram się udowodnić :)
Do Sarasota Yacht & Ship zabrał nas kuzyn Jarek, mieści się on w sercu miasta. Dlaczego? Ponieważ wjeżdżając na pobliskie mosty dojedziemy do dalszej części miasta z półwyspami, wysepkami i pięknymi plażami.
Oczywiście na każdym kroku zachwycałam się roślinnością, o której już tak wiele pisałam. Tu spotkaliśmy jedne z naszych ulubionych drzew - banyan trees, czyli figowce bengalskie, których cechą charakterystyczną jest wyrastanie pionowych pędów z gałęzi, a pędy te wrastają w ziemię i zakorzeniają się.
Uwielbiałam fotografować te drzewa, są zadziwiające. Niektóre osiągają imponujące rozmiary, które mogliśmy podziwiać w ogrodach botanicznych. Pojawią się jeszcze nie raz na blogu, sami zobaczycie ;)
Sama Sarasota podobała nam się bardzo - nie za duża, nie za mała. Nie betonowa. Kolorowa. Zielono - niebiesko - żółta. Tak nam się kojarzy - z roślinnością, zatoką i plażami.
Nawet Miami, słynne Miami, nie zrobiło na nas takiego wrażenia, jak Sarasota.
Bez wahania - mogłabym tam zamieszkać, albo przynajmniej na obrzeżach ;))
Mój mąż z kuzynem Jarkiem :)
A kuku! ;)
Nie ma to jak pod palmami ;)
Spacerowaliśmy nie tylko my, ale i inne zwierzątka ;)
Miasto posiada oczywiście wilgotny subtropikalny klimat, z gorącym latem, ciepłymi zimami i wysoką wilgotnością przez cały rok. Nie można narzekać ;)
Chmury nad Sarasotą tylko wzmagały w nas uczucie, że to nasze jedne z piękniejszych wakacji...
Dwa poniższe zdjęcia pochodzą z internetu i przedstawiają Sarasotę i jej półwyspy z wysepkami. Często nazywane są Lido Key, Siesta Key, czy Bird Key, czyli przedstawiają z góry fragmenty kluczy. I oto cała tajemnica mojego tytułu wpisu :))
Pod koniec naszego spaceru Jarek zabrał nas oczywiście na wyśmienite burgery i dobre piwo :)
A ja oczywiście standardowo z czerwonym nosem od słońca ;D
Innym razem sami wybraliśmy się na jedzonko. Ilość oczywiście w stylu amerykańskim, czyli XXL, ale za to nie gorszej jakości :)
Pałeczki z mozarelli, panierowane krewetki, makaron z panierowanymi plastrami boczku i pyszne mrożone koktajle z owocami :)
A na koniec deser - arbuzy, melony, mango, czyli mniam mniam ;)
I na koniec jeszcze mała ciekawostka :)
Przy Sarasota Bayfront znajduje się bardzo duży pomnik przedstawiający marynarza całującego pielęgniarkę. Jest to swoisty symbol USA - tych dwoje nieznajomych sobie osób pocałowało się naprawdę w Nowym Jorku, w chwili gdy dowiedzieli się o poddaniu się Japonii i zakończeniu II wojny światowej.
W tym czasie zrobiono im zdjęcie.
I tak oto powstała romantyczna historia, a Amerykanie, jak to Amerykanie, powielili ja na pomnikach, ponoć w różnych miejscach w Stanach :)
Widzicie mnie tu obok obcasa? ;)
A tu dla porównania zdjęcie (z internetu):
I taką Sarasotę zapamiętamy - słoneczną, piękną i ciekawą.
W następnych postach pokażę Wam jej kolejne odsłony, myślę, że Wam się spodoba. A przynajmniej mam taką nadzieję :)))
Do usłyszenia! :))
Zostałem kupiony tym wpisem, zdjęciami. Tak właśnie sobie wyobrażałem tę część Stanów. Często z resztą widać w mediach, jako raczej bogatą ich część- a przynajmniej tak to wygląda. Ten pomnik ogromny, trochę mi szczena opadła jak Ty przy nim taka mała :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo sami uważamy, że Sarasota skradła nasze serca :)
UsuńMówiliśmy już naszym kuzynom i cioci, ze moglibyśmy tam zamieszkać bez wahania :)
Po prostu miasto w sam raz, nie moloch, nie maleństwo, a piękna, dająca możliwości i jedne z najpiękniejszych plaż w Stanach :) Czego chcieć więcej? ;))
Co do pomnika - no cóż wielkość w stylu amerykańskim ;D
Uwielbiam to zdjęcie, ale nie miałam pojęcia, że jest taki pomnik i to w takich rozmiarach!
OdpowiedzUsuńPo zdjęciach widać, że klimat całkiem inny niż w Europie, a plaża ma piękny piasek, ale jak dla mnie całość psują te wieżowce.
Takich pomników jest podobno nawet kilka w Stanach :)
UsuńSarasota jest jednak bardzo zielonym miastem, pomimo wieżowców, których naprawdę nie jest dużo w porównaniu do np. Atlanty czy Miami :)
Pozdrawiam :)
Malowniczo, zdecydowanie piękne miasto! Ha! nawet można polubić te Stany dzięki Twoim relacjom! :))
OdpowiedzUsuńCieszę, się, że powolutku niektórych zachęcam :))))))
UsuńO rany, ale wielki ten pominik :D
OdpowiedzUsuńA nos tez mam zawsze czerwony ;)
I w ogole az mnie skora od slonca piekla, gdy te sloneczne zdjecia ogladalam ;)
Bo słoneczko najbardziej lubi mój nos, i jak słyszę, nie tylko mój ;)))
UsuńA pomnik, o tak... XXL ;P
Całkiem zróżnicowane to miejsce, trochę miasta, trochę spokojnych miejsc, fajne:)
OdpowiedzUsuńZdjęcie przy pomniku jest super, bardzo mi się podoba. Nie wiem czy trafnie kojarzę, ale chyba wątek z "Marynarzem i Pielęgniarką" został wykorzystany w "Dziewczynie z tatuażem"?
Odnośnie zdjęcia to nie mam bladego pojęcia, bo po prostu nie pamiętam :)
UsuńA co do Sarasoty, to miasto ogromnie nam się podobało :))))
Fajna relacja, piękne zdjęcia. Miasto wydaje sie mieć rozmach, a jednocześnie bije z fotografii jakiś spokój. No i płaza, pogoda, tęsknie do takich miejsc!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta
Zgadzam się z Twoimi odczuciami,
Usuńrównież pozdrawiam :)))
Piękna miejscowość pełna idyllicznych zakątków. Przedostatnie zdjęcie zrobiło na mnie wrażenie. Dobrze, że napisałaś, by Cię szukać obok obcasa :)
OdpowiedzUsuńWiele osób mnie tu nie dostrzegło, kiedy pokazywaliśmy zdjęcia, dlatego musiałam napisać, żeby mnie poszukano ;))
UsuńNo, nie powiem podoba mi się to miasto! Taki zestaw owocowy "chodzi" za mną. Ciekawa ta historia z marynarzem, który całuje pielęgniarkę. A Ty taka malutka pod tym pomnikiem, no taka "pod pantoflem":D
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś "pod pantoflem" ;))) O tym nie pomyślałam :)
UsuńA w Sarasocie chętnie byśmy zamieszkali :))))
Oj. tylko pozazdrościć tych widoków i tych wykwintnych dań ;) Piękna robota :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Polski :)
Kris! My też w Polsce, to zdjęcia z naszych ubiegłorocznych wakacji :) Aż nam smutno, że to już tyle czasu minęło...
UsuńAle jakby nie było, przed nami kolejne! Jeszcze troszeczkę :)
Och przyjemnie te zdjęcia oglądać :). Pięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Przyjemnie, bo słonecznie :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Zauroczył mnie kolor nieba, chętnie bym się przeniosła w takie rejony, gdzie stale będzie tak piękna pogoda.
OdpowiedzUsuńRozmiar pomnika mnie zszokował, ale jesteś malutka przy nich.
Jedzenie bardzo apetyczne.
Z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia.
Pozdrawiam :)
Cieszę się bardzo, że wielu czytelnikom podobają się zdjęcia z tego wpisu :)
UsuńOgromnie mnie to raduje! :))))
Pozdrawiam również :)
Słońce, błękitne niebo, woda i te wszystkie ciekawe rośliny i zwierzęta... Chciałabym tak pojeździć po Stanach i zobaczyć to wszystko na żywo :)
OdpowiedzUsuńA ten pomnik jest ogromny! Nie spodziewałabym się aż takich jego rozmiarów... a chwila ujęta na fotografii jest naprawdę niezwykła i bardzo symboliczna.
Pozdrawiam ciepło :)
Widzę, że wszystkim bardzo spodobał się pomnik :)) Ale jest mi miło, że także zdjęcia z tych pięknych miejsc Sarasoty :)
UsuńPozdrawiam również cieplutko! :)
O matko... tam nie jestem nawet pięknie, to zapiera dech w piersiach! eh.. jak ja ci zazdroszczę
OdpowiedzUsuńna świecie jest jeszcze wiele piękniejszych miejsc, które....... jeśli tylko bardzo będziemy w to wierzyć.... zwiedzimy :))))
Usuńide plakac w poduszke... rozmarzylam sie <3
OdpowiedzUsuńo nie.... to ja płaczę w poduszkę jak widzę WASZE podróże :D
UsuńPowoli zaczynam się przekonywać do Stanów, a przynajmniej na razie do Florydy, która po prostu zachwyca. I aż trudno mi uwierzyć, że te wszystkie krajobrazy gdzieś tam sobie "mieszkają" po drugiej stronie oceanu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się ogromnie, ze powolutku Cię przekonuję :) To dla mnie miłe zaskoczenie, bo myślałam, ze będziesz bardziej sceptycznie nastawiona :)
UsuńAle fajnie, ze Ci się podoba :)) Pozdrawiam cieplutko :))
Piękne zdjęcia i ta pogoda. Ach, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdjęcia się podobają :)
UsuńAle ten pomnik całujących się jest ogromny, jesteś niewiele wyższa od buta :). Też bym bez opamiętania fotografowała banianowe drzewa. No i zdjęcie pod palmą musi być - wszędzie dobrze ale pod palmą najlepiej.
OdpowiedzUsuńJa po prostu kocham palmy :) i nie mogę odżałować, ze u mnie w ogródku pewnie nigdy taka nie wyrośnie .... ;(
UsuńAga, miałam już dzisiaj nic nie jeść, ale te Twoje fotki takie apetyczne...:)
OdpowiedzUsuńGeneralnie i jak zwykle: świetna fotorelacja (a to zwierzątko the best!).
A to życzę smacznego!, hihi ;)))
UsuńWspaniałe miejsce. Te drzewa banyan trees uwielbiam, wyglądają niesamowicie. Na Hawajach rośnie ich bardzo dużo...
OdpowiedzUsuńMi też ogromnie się podobały! Ale na Hawaje Marto jeszcze nie dotarłam, ale kto wie...? ;)
Usuń